niedziela, 26 grudnia 2010

Hiszpanie na froncie wschodnim

Hiszpanie na froncie wschodnim

Kulisy tej osobliwej wyprawy łączyły się z próbą wciągnięcia Hiszpanii do wojny po stronie państw „osi". Podejmował takie zabiegi Hitler, pomagał mu w tym Canaris nieoficjalnymi kanałami, ale miało się okazać, że nie znaleźli wspólnego języka z generałem Franco. Faszystowski dyktator z Madrytu opowiadał się wprawdzie za celowością zagarnięcia Gibraltaru, nie chciał jednak udzielić Niemcom zbrojnego poparcia, obawiając się skutków otwartego konfliktu z Wielką Brytanią, które mogły być katastrofalne dla gospodarczo zniszczonej i militarnie słabej Hiszpanii.

Podwodni piraci

Podwodni piraci

Był początek lutego 1944 roku. Załoga radzieckiego towaro pasażerskiego parowca „Kołyrna" przygotowywała się do wypłynięcia w kolejny rejs. Tym razem na trasie Władywostok - Pietropawłowsk na Kamczatce. Ładownie wypełnione były maszynami, beczkami z benzynę i olejem, skrzyniami z żywnością, Na pokład miano również wziąć kilkunastu pasażerów, w większości członków rodzin przebywających na Kamczatce naukowców i oficerów. Rejs miał trwać 12 dni, ale nikt chyba nie przewidywał, że będzie to tak tragiczna podroż.

Statek musiał płynąć dłuższą drogą: z Władywostoku na południe przez Cieśninę Koreańską, a następnie wzdłuż południowych i wschodnich wybrzeży Japonii i Wysp Kurylskich. Wprawdzie istniała droga krótsze, pozwalająca na osiągnięcie celu po 5-6 dniach żeglugi, przez Cieśninę Tsugaru (między Honsiu i Hokkaido), bądź przez Cieśninę La Perouse'a (między Hokkaido i Sachalinem), ale na skutek utrudnień ze strony Japonii była ona bardzo nieprzyjemna. Mimo podpisanego 13 kwietnie 1941 roku paktu o neutralności między Związkiem Radzieckim i Japonią, władze Japonii starały się jak najbardziej utrudnić warunki żeglugi radzieckim statkom.

wtorek, 7 grudnia 2010

Japońskie ataki na USA

Japońskie ataki na USA

Trzy miliony mieszkańców Los Angeles i jego najbliższych okolic wyrwanych zostało ze
snu o 3 nad ranem 25 lutego 1942 roku dźwiękami syren alarmowych. Łomotała artyleria przeciwlotnicza, na jezdnie i dachy z głuchym stukotem spadały odłamki. Członkowie cywilnej obrony przeciwlotniczej krążyli od domu do domu, wypatrując najmniejszych nawet źródeł światła. Po godzinie wszystko się uspokoiło. Miejscowe gazety wydały dodatki nadzwyczajne z komunikatem Departamentu Wojny o wykryciu nieprzyjacielskich samolotów nad zachodnim wybrzeżem Stanów Zjednoczonych.

Atak na Tarent

pancernik Conte di Cavour
Atak na Tarent

Zachętą przeprowadzenia tej operacji była krótkowzroczność włoskiego Sztabu Głównego Marynarki, który „podstawił" swoje najcięższe okręty pod nieunikniony cios. W pojedynkach pięściarskich tak postępują zawodnicy z lepszą znajomością techniki walki na ringu, tu role były odwrócone. Przeciwnik sam znalazł się w narożniku, lekceważąc jakby możliwość zadania mu piorunującego nokautu. Jest to oczywiście uproszczona przenośnia, ale w tym właśnie tkwiła jedna z głównych przesłanek ataku na Tarent, wielką bazę morską na południu Półwyspu Apenińskiego.

sobota, 4 grudnia 2010

Okręt podwodny ORP Sęp

Okręt podwodny ORP Sęp

ORP „Sęp" - typu „Orzeł", zwany krążownikiem podwodnym, bliźniacza jednostka ORP „Orzeł”, Zbudowany w holenderskiej stoczni „Rotterdamsche Droogdok Maatschoppij" w Rotterdamie na zlecenie Polskiej Marynarki Wojennej w ramach planu rozbudowy floty w lotach 1934-1939. Wodowany 17-X-1934 r. Polską banderę podniesiono 16-IV-1939 roku w porcie wojennym na Oksywiu.

Okręt podwodny ORP Jastrząb

Okręt podwodny ORP Jastrząb

W amerykańskiej stoczni Bethlehem S.B.Co. w Quincy zwodowany został w 1920 roku okręt podwodny typu „S”. Ukończono go w 1922 roku Po blisko dwudziestu latach eksploatacji ze znakiem taktycznym „S-25", wysłużoną już jednostkę Stany Zjednoczone odstąpiły Anglii. Ta z kolei przekazała okręt Polskiej Marynarce Wojennej, co nastąpiło na podstawie umowy z 3.12.1940 roku zawartej między rządami Wielkiej Brytanii i Rzeczypospolitej. Na przejętym okręcie, któremu nadano nazwę „Jastrząb", biało-czerwona bandera została podniesiona 4.11.1941 roku w New London, w amerykańskim stanie Connecticut.

Szwajcaria w czasie II wojny światowej

Szwajcaria w czasie II wojny światowej

W kłopotliwym położeniu znalazła się Szwajcaria, gdy nad jej obszarem zaczęły pojawiać się obce samoloty wojskowe. Rząd tego kraju od początku wojny ogłosił deklarację neutralności, w Genewie funkcjonowały placówki dyplomatyczne walczących stron na równych prawach, żadnej z nich oficjalnie nie popierano, aby nie stwarzać pretekstu do pogwałcenia przyjętego statusu. Obowiązek poszanowania prawa międzynarodowego zdawał się zapewniać, że nie powinno dojść do poważniejszych incydentów na tle nietykalności granic lądowych i powietrznych, ale bieg wydarzeń nie potwierdził tych nadziei. Nadchodzące lata, kiedy Europę ogarniał pożar wojny, doprowadziły do sytuacji konfliktowej, która znalazła wyraz nie tylko w notach protestacyjnych, lecz także w zakulisowych przetargach na płaszczyźnie tajnych służb.

wtorek, 30 listopada 2010

Kulisy afery wywiadowczej

Kulisy afery wywiadowczej

Geneza i kulisy najgłośniejszej afery wywiadowczej międzywojennych lat na polsko-niemieckim tajnym froncie. Prawdopodobnie miała swój początek w 1924 roku, kiedy z ramienia Oddziału II Sztabu Głównego WP przybył do Berlina porucznik Józef Gryf-Czajkowski, pierwszy kierownik nowo organizowanej placówki wywiadowczej w stolicy Niemiec.
Do tego czasu rozpoznanie kierunku zachodniego opierało się na studiach i analizie źródeł oficjalnych gazet periodyków, informatorów, przewodników turystycznych, przeglądów statystycznych i publikacji specjalistycznych. Sporo informacji uzyskiwano również od osób, które wyjeżdżały legalnie do Niemiec, część wpływała kanałami służbowymi z Francji.

Włoski udział w Bitwie o Anglię

Włoski udział w Bitwie o Anglię

Z inicjatywą utworzenia tej mało znanej i szybko zdegradowanej formacji wystąpił Benito Mussolini, dyktator Wioch i najbliższy sojusznik Adolfa Hitlera. Na krótko przed upadkiem Francji duce nie tylko zaczął nakłaniać swego partnera do „zadania śmiertelnego ciosu Anglii", lecz takie zadeklarował gotowość do wzięcia udziału w inwazji własnymi siłami lądowymi i powietrznymi. Obaj rozpatrywali ten problem 10 czerwca 1940 roku, potem Mussolini wrócił do niego listownie, ale w obu tych przypadkach otrzymał odpowiedź niezbyt zachęcającą.

Niemcy wtedy jeszcze byli pewni, że zdołają pokonać Wielką Brytanię bez pomocy południowego sprzymierzeńca. Włosi wzbudzili ich rozczarowanie, późno rozpoczętą ofensywą przeciwko Francji na froncie alpejskim, która po kilku dniach utknęła w górach. Nikt w Naczelnym Dowództwie Wehrmachtu nie chciał widzieć takiego sojusznika nad kanałem La Manche, nie kwestionując zarazem jego głównej roli w basenie Morza Śródziemnego.

poniedziałek, 15 listopada 2010

Brak francuskiej pomocy

Brak francuskiej pomocy

Nie dotarł do Polski żaden z zakupionych samolotów francuskich i angielskich ani do września 1939 roku, ani już w dniach wojny obronnej. Fiasko sojuszniczej pomocy nie sprowadzało się jednak tylko do tych spóźnionych i zawiedzionych transakcji, lecz wymiar polityczny i wojskowy był znacznie szerszy, osadzony na kilku płaszczyznach i zamknięty w kręgu różnych uwarunkowań. Sięgnijmy zatem do kolejnego przykładu, odwołując się do zachowanych dokumentów, wtedy ściśle tajnych, które dopiero po latach ujrzały światło dzienne. W maju 1939 roku podczas polsko-francuskich rozmów sztabowych na najwyższym szczeblu, prowadzonych w Paryżu, odbywały się również spotkania podkomisji lotniczej z udziałem przedstawicieli obu stron. W imieniu Francji występował szef sztabu generalnego lotnictwa, gen. Joseph Villemin oraz jego doradcy, stronę, polską reprezentował ppłk pil. Stanisław Karpiński jako rzecznik Dowództwa Lotnictwo oraz ppłk pil. Franciszek Pininski, attache lotniczy przy ambasadzie RP w Paryżu.

wtorek, 9 listopada 2010

Zatopienie "Warszawy"

Zatopienie "Warszawy"

Pierwsza torpeda uderzyła w rufę statku. Podwodna eksplozja urwała śrubę, ster, tylną stewę i doszczętnie zdemolowała kubryk załogi. Była dokładnie godzina 14.30, na kalendarzu figurowała znamienna data: 26 grudnia 1941 roku, drugi dzień tradycyjnie obchodzonych świąt, który tym razem miał przynieść żałobę po poległych i stratę statku s/s „Warszawa”, daleko od Polski, na wodach w pobliżu Tobruku. Ten pierwszy wybuch był początkiem końca, a wszystko zaczęło się w pamiętnym Wrześniu...

Venlo

Venlo

Na krótko przed wybuchem wojny działający w Holandii niemiecki agent F479 nawiązał kontakt z brytyjskim wywiadem i zgodnie z otrzymanym zadaniem wystąpił w intrygującej roli rzecznika istniejącej rzekomo w Wehrmachcie silnej grupy opozycyjnej. Sytuacja w europie była wówczas nad wyraz napięta, kataklizm wisiał w powietrzu, nic zatem dziwnego. Że rzucona przynęta chwyciła. Brytyjczycy zainteresowali się uzyskaną informacją i postanowili pójść jej tropem. Taki był początek afery Venlo. Głośnej w tamtych latach sensacji na tajnym froncie.

Agent funkcjonował w siatce utworzonej pod patronatem SD, czyli służby bezpieczeństwa w aparacie Heinricha Himmlera, której Urząd VI zajmował się zagranicznym wywiadem. Przekazywał po prostu preparowane przez fachowców materiały, stopniowo dawkując ich wartość, aby stworzyć wrażenie, że pochodzą, ze źródła zasługującego na najwyższa uwagę. On sam przybrał maskę emigranta politycznego, zmuszonego do opuszczenia Niemiec z powodu szalejących tam represji hitlerowskiego reżymu, co też nie było bez znaczenia w oczach ostrożnych Brytyjczyków. Kiedy zaproponował im spotkanie z oficerem owej grupy, który mógł przyjechać do Holandii, jego partnerzy z drugiej strony barykady chętnie jak było do przewidzenia wyrazili zgodę.

poniedziałek, 8 listopada 2010

Upadek Twierdzy Singapur

HMS Repulse
Upadek Twierdzy Singapur

Perła w koronie Imperium takim mianem chlubiła się ta twierdza, potężny bastion warowny na Półwyspie Malajskim, stanowiącym od 1819 roku kolonię brytyjską, znaną w świecie z produkcji kauczuku i cyny. Na jego południowym cyplu położona jest wyspa Singapur, odcięta od stałego lądu cieśniną Johor o szerokości zaledwie 1-2 kilometrów. Tam właśnie, w ważnym punkcie strategicznym na drodze łączącej Ocean Indyjski z Pacyfikiem, zbudowano ufortyfikowaną bazę Royal Navy, która w przekonaniu Brytyjczyków była nie do zdobycia.

Polskie samoloty nad Grecją

Polskie samoloty nad Grecją

Późną jesienią 1937 roku Grecy złożyli zamówienie na zakup polskich myśliwców. Podpisana umowa opiewała na dostawę 24 samolotów P-24 w wersji ,,F”, a następnie ilość zamówionych płatowców zwiększono o dalszych 12 sztuk. W trakcie realizacji kontraktu Polska dostarczyła Grecji partię sześciu nowszych „pezeteli” w wersji PZL P-24 G. Samoloty polskie przydzielone zostały do I, II i III eskadry Królewskich Helleńskich Sił Powietrznych.

Latem 1938 roku polski przemysł lotniczy przedstawił Grekom jeszcze inną propozycję. Był nią najnowszy samolot bombowy PZL P-37 „Łoś", który zademonstrowany został na lotnisku Tatoi koło Aten podczas lotu reklamowego. Podjęte wstępne pertraktacje przewidywały zamówienie dwunastu „Łosi", ale dostawa nie doszła do skutku wobec agresji hitlerowskiej na Polskę. Greckie plany unowocześnienia armii w dziedzinie lotnictwa przewidywały, drogą zagranicznych zakupów sprzętu, stworzenie dwóch dywizji lotnictwa lądowego „Ateny” i „Teby” oraz jednej dywizji lotnictwa morskiego. Nabycie polskich samolotów myśliwskich PZL P-24 było właśnie pierwszym krokiem w tym kierunku.

U-570 poddanie okrętu

źródło:wikipedia HMS „Graph” w 1943

U-570 poddanie okrętu

Takiego wydarzenia nie notowano od początku wojny. Gdy w dniu 27 sierpnia 1941 roku załoga samolotu patrolowego Lockheed „Hudson” z 269 dywizjonu obrony wybrzeża RAF poszła na start, nikt zapewne nie mógł przypuszczać, jaką sensację przyniesie ta wyprawa. Latali tak prawie codziennie, jeśli tylko dopisywała pogoda, kierując się nad Atlantyk w poszukiwaniu niemieckich okrętów. Trasa wiodła od wyspy Lewis na Morzu Szkockim, gdzie stacjonował ten dywizjon, do rejonu Islandii na północy, przecinając wschodni akwen oceanu na odcinku ponad 800 kilometrów. Tym właśnie szlakiem płynęły w dwustronnym ruchu alianckie konwoje i tu także pojawiał się napastnik, w powietrzu bądź pod wodą, idąc w pełnym zanurzeniu. Ten drugi był znacznie trudniejszy do wykrycia nawet z małej wysokości.

środa, 18 sierpnia 2010

Ewakuacja Brytyjskiego złota

Ewakuacja Brytyjskiego złota

Decyzję o przeprowadzeniu tej ściśle tajnej operacji podjął rząd Wielkiej Brytanii na wniosek premiera Winstona Churchilla w połowie czerwca 1940 roku. Klęska Francji była już przesądzona, stawiając Londyn w obliczu śmiertelnego zagrożenia. W Londynie spodziewano się, że po zwycięstwie nad Francją Niemcy mogą zaryzykować inwazję i w razie jej powodzenia, opanują obszar całej Wyspy. Z takim planem wystąpili już niemieccy sztabowcy w Naczelnym Dowództwie Wehrmachtu, ale uzależnili jego realizację od wyników ofensywy powietrznej, która miała zniszczyć lotnictwo brytyjskie i wywołać chaos w systemie obrony, przeciwdesantowej na południowym wybrzeżu Anglii.

Angielscy lotnicy za Kołem Polarnym

źródło: wikipedia HMS Argus
Angielscy lotnicy za Kołem Polarnym

Angielscy piloci wylądowali w środku polarnej nocy na lotnisku pod Murmańskiem, wywołując niemałą sensację wśród radzieckich lotników. Starsi mieszkańcy tego portowego miasta pamiętali jeszcze Anglików jako zbrojnych interwentów, czynnie występujących przeciwko rewolucji bolszewickiej. Upłynęło ponad dwadzieścia lat, ale mapa świata zmieniła swe oblicze i oto przybyli na Daleką Północ po raz drugi, ale w innym już charakterze, po prostu jako sprzymierzeńcy w walce ze wspólnym wrogiem. Wystartowali z lotniskowca HMS „Argus", stojącego na redzie w otoczeniu eskortowych niszczycieli z banderą Royal Navy, i po kilku minutach osiągnęli cel: specjalnie dla nich przygotowane lotnisko polowe Vajenga.

niedziela, 13 czerwca 2010

Zagłada Rotterdamu

źródło:wikipedia, płonący Roterdam
Niszczący nalot na Rotterdam

W południe 14 maja 1940 roku Holendrzy wierzyli jeszcze, że Rotterdam nie padnie ofiarą barbarzyńskiego nalotu „czarnych krzyży”. Poprzedniego dnia wieczorem Niemcy nawiązali łączność z dowódcą tamtejszego garnizonu. W przekazanym ultimatum zażądali złożenia broni, ostrzegając, że brak odpowiedzi W ciągu dwóch zaledwie godzin zmusi ich do użycia „najostrzejszych środków zniszczenia".

Holenderskie dowództwo w zagrożonym mieście, nie widząc możliwości stawiania skutecznego oporu, wyraziło zgodę na podjecie pertraktacji, które rozpoczęty sie nazajutrz o godzinie 10.00, a w południe dobiegały tuż końca. Ze strony niemieckiej uczestniczyli w nich generał Student, dowódca 7 dywizji spadochronowej i generał Schmidt dowódca 39 korpusu armijnego. Dokładnie o godzinie 12.35 ten ostatni złożył podpis pod narzuconymi Holendrom warunkami kapitulacji.

Niemiecka dezinformacja

Niemiecka dezinformacja przed atakiem na Polskę
Incydent w Gliwicach w przeddzień wybuchu wojny jest powszechnie znany. Hitlerowcy upozorowali napad na rozgłośnię radiową i po jej „zagarnięciu" nadali łamaną polszczyzną apel rzekomych powstańców śląskich, wzywając ludność do walki z wrogiem. Tuż po nim padły strzały i radio zamilkło, aby wznowić program na godzinę przed północą. Oburzony spiker poinformował słuchaczy, że jakaś „polska banda" usiłowała zbrojnie wtargnąć i opanować rozgłośnię, ale dzięki skutecznej interwencji sił ochrony ten podstępny zamiar został udaremniony. Poległ jeden z „napastników" w polskim mundurze.

Debiut działa "Ferdinand-Elefant"

SdKfz 184 "Ferdinand-Elefant"

Pojawiły się 17 czerwca 1943 roku około godziny dziewiątej w pasie Frontu Centralnego na północ od Kurska. Debiut wypadł na płytkim przedpolu 317 dywizji piechoty, wchodzącej w skład 13 armii ogólno wojskowej. Dwa potężne działa pancerne nieprzyjaciela podeszły na odległość prawie kilometra i otworzyły celny ogień. Radzieccy artylerzyści odpowiedzieli natychmiast z 45 mm armat przeciwpancernych, ale spotkał ich zawód. Pociski trafiały bez mała jeden w jeden, niestety, bez skutku. W szkłach lornetek widać było tylko rozbłyski i slupy wymiatanego kurzu, dwa kolosy strzelały jednak dalej. Ciężkie granaty wroga spadały na rowy piechurów i stanowiska armat, część poszła w głąb pozycji, na tyły dywizji i jej sąsiadów.

Parowiec „Jean Nicolet"

Parowiec „Jean Nicolet"

Parowiec „Jean Nicolet" w czasie II wojny światowej pływał pod banderą Stanów Zjednoczonych. Nie należał do morskich kolosów, miał zaledwie 7176 BRT wyporności. 22 czerwca 1944 roku wypłynął w swój kolejny rejs, z australijskiego portu Fremantle (niedaleko Perth) do Kalkuty. W trakcie podróży statek miał jeszcze zawinąć do Kolombo na Cejlonie, gdzie miał przejść poważny remont. Na pokładzie „Jeana Nicolet" znajdowało się 100 osób, załoga i pasażerowie. Marynarze byli w dobrych humorach, cieszyli się z czekającej ich dłuższej przerwy w Kolombo.

2 lipca statek znalazł się między archipelagiem wysp Czagos i Malediwami był to rejon działania japońskiego okrętu podwodnego I8 dowodzonego przez komandora podporucznika Tatsunosuke Ariizumi. Kiedy tylko obserwatorzy zauważyli amerykański statek, Ariizumi, nie zastanawiając się, dał sygnał do ataku.

„Królewski Tygrys w celowniku”


„Królewski Tygrys w celowniku”

W sztabie 3 armii pancernej gwardii generała P. Rybałki nie zbagatelizowano tych meldunków, aczkolwiek nie brakło sceptyków, że są przesadzone. Od kilku już dni trwały ciężkie walki w rejonie Baranowa Sandomierskiego, wróg za wszelką cenę usiłował zablokować radzieckie przeprawy na Wiśle i oto w nocy z 10 na 11 sierpnia 1944 roku Niemcy uzyskali lokalne powodzenie.

Koncentryczne natarcie poszło ostrym grotem spod Chmielnika w kierunku na Staszów. Pod naciskiem nieprzyjaciela dwie dywizje piechoty 95 i 112, zaczęły się wycofywać. Nic jeszcze groźnego, bo skrawki terenu wielokrotnie przechodziły z rąk do rąk. ale w meldunkach piechurów rzucał się w oczy jeden istotny szczegół Niemcy atakują, czołgami nowego typu pożądane natychmiastowe wsparcie sygnalizowali z wysuniętego przedpola i to właśnie odkrycie wywołało małą burzę na wyższych szczeblach dowodzenia.

Incydent na Przełęczy Jabłonkowskiej

Incydent na Przełęczy Jabłonkowskiej


Był 25 sierpnia 1939 roku. Tego dnia Hitler wydał rozkaz uderzenia na Polskę, atak miał nastąpić nazajutrz o godzinie 4.15. Jednostki pierwszego rzutu skrycie zaczęły zajmować pozycje wyjściowe I ku ich zaskoczeniu o godzinie 20.30 rozkaz został odwołany.

Berlin dowiedział sie o podpisaniu polsko-brytyjskiego sojuszu wojskowego i deklaracji Paryża, przywracającej polsko-francuskiemu przymierzu wiążący aspekt. Ustami Mussoliniego Włochy tegoż dnia odmówiły udziału w wojnie po stronie Trzeciej Rzeszy. Wszystko to razem skłoniło Hitlera do zmiany nie planu, lecz samej daty agresji, którą przesunął na piątek 1 września, godzinę 4.45.

niedziela, 16 maja 2010

Pułapka w suchym doku

Pułapka w suchym doku

Impulsem sprawczym tej operacji były tajne radiogramy, przekazywane do Londynu z zachodniej Francji, z. miasta Nantes u ujścia. Loary, gdzie funkcjonowała rezydentura brytyjskiego wywiadu. Jej szef od początku marca 1942 roku sygnalizował, że w pobliskiej bazie morskiej Saint-Nazaire. Niemcy czynią przygotowania do przyjęcia pancernika "Tirpitz". Informacje te przeciekły do francuskich stoczniowców od nich samych, a zatem mogły być, uznane za wiarygodne. Dla wywiadu Royal Navy była to wiadomość alarmująca „Tirpitz", kolos Kriegsmarine, stacjonował wtedy w Norwegii, siejąc postrach na północnych trasach konwojowych. Na podstawie otrzymywanych meldunków można było sądzić, że w najbliższych dniach pancernik podejmie próbę przedarcia się przez Morze Północne i- Atlantyk do Francji z docelową bazą w St. Nazaire.

Wybór akurat tego portu nie był przypadkowy. Jeszcze w 1936 roku Francuzi zbudowali tam suchy dok o długości 350 metrów i szerokości 50 metrów dla swego supernowoczesnego transatlantyka "Normandie", wówczas jednego z największych w świecie. Kosztowała ta inwestycja aż 150 milionów franków, imponując pomysłowością rozwiązań technicznych i wysokim poziomem wykonania. Tylko w takim doku mogła się zmieścić olbrzymia "Normandie" i tylko tam, w tym jednym porcie. Niemcy mogli przeprowadzić remont swego "Tirpitza", stalowej góry o wyporności 42000 ton.

czwartek, 13 maja 2010

Okręt podwodny ORP Sokół

Okręt podwodny ORP Sokół

W dniu 9-12-1939 roku w angielskiej stoczni Vickers Armstrong w Barrow In Furness rozpoczęto budowę małego okrętu podwodnego typu „U”, który otrzymał nazwę HMS „Urchin”. Okręt został zwodowany 30-09-1940 roku. W 9 dni po całkowitym ukończeniu jednostki w dniu 19-01-1941 admiralicja brytyjska przekazała okręt Polskiej Marynarce Wojennej. Na okręcie , przemianowanym na ORP „Sokół”, podniesiono tego samego dnia po raz pierwszy biało-czerwoną banderę.

Po odbyciu prób i ćwiczeń „Sokół trafił do Portsmouth, skąd przez sześć miesięcy wychodził na patrole w rejon Brestu i Zatoki Biskajskiej. Od września 1941 roku operował na Morzu Śródziemnym w składzie 10 flotylli okrętów podwodnych. Eskortował konwoje, uczestniczył w wyprawach przeciw bazom włoskim. Po uszkodzeniach, odniesionych 17-04-1942 roku podczas silnych nalotów na Maltę, poddany był remontowi w Anglii.

Okręt podwodny ORP Dzik

Okręt podwodny ORP Dzik

ORP' "Dzik" oraz bliźniaczy okręt ORP „Sokół” to polskie okręty podwodne z lat drugiej wojny światowej, zwane w alianckiej flocie "strasznymi bliźniakami". Zwano je tak ponieważ obie jednostki dotkliwie dawały się we znaki nieprzyjacielowi podczas działań bojowych. Nazywano je bliźniakami dlatego, że obie jednostki reprezentowały ten sam typ okrętów podwodnych był to brytyjski typ „U”. Miał on wiele odmian. Omawiane okręty, choć na pierwszy rzut oka bliźniaczo podobne, różniły się nieco szczegółami konstrukcji i charakterystyką techniczną.

Krążownik ORP Dragon

Krążownik ORP Dragon

Starania kierownictwa Polskiej Marynarki Wojennej w Anglii o przekazanie Polsce krążownika zostały w styczniu 1943 uwieńczone' powodzeniem, kiedy to do składu floty wcielony został HMS „Dragon". _Krążownik „Dragon", zbudowany został w 1917 roku przez stocznię Scotts Shipbuilding Eng. Co Ltd w Greenock (jako HMS "Dragon"), zwodowany został 20 grudnia 1917 roku. Polską banderę podniesiono w Birkenhead nad rzeką Mersey koło Liverpoolu w dniu. 15 stycznia 1943 roku.

środa, 12 maja 2010

Operacja "Dąb" porwanie Mussoliniego

Operacja "Dąb" porwanie Mussoliniego

Na początku lipca 1943 roku wojska alianckie dokonały desantu na Sycylię. Rozmach z jakim przeprowadzono akcję, zapowiadał szybki marsz w głąb Włoch. Tymczasem mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego mieli już dość wojny i uczestnictwa w osi Berli-Rzym-Tokio. Nawet w gronie najbliższych współpracowników duce, Benito Mussoliniego, zaczynały się ścierać poglądy na temat niepewnej przyszłości Włoch w sojuszu z Niemcami. Jeszcze silniejsze nastroje antyfaszystowskie opanowały dwór królewski i wyższych wojskowych. Powoli stawało się rzeczą jasną, że jedynym sposobem wyjścia Włoch z wojny może być tylko usunięcie Mussoliniego ze stanowiska premiera. Tymczasem duce nie zdaje sobie sprawy, że dni jego władzy są już policzone W trzy dni po lądowaniu aliantów na Sycyli duce powiedział do swojego lekarza: „Sytuacja jest delikatna, ale nie groźna”.

Działko przeciwlotnicze WJa


Działko przeciwlotnicze WJa

Przed rozpoczęciem II wojny światowej lotnictwo wojskowe największych państw zachodnich dysponowało bronią pokładową o kalibrze od 7,62 do 20 milimetrów. Podobnie było w lotnictwie Rosji Sowieckiej, jednakże jeszcze przed atakiem Niemiec hitlerowskich na ZSRR konstruktorzy radzieccy. A. Wołkow i S. Jarcew, zdoła1i opracować nowe działka lotnicze o kalibrze 23 mm.

wtorek, 11 maja 2010

Ostatni lot admirała Isoroku Yamamoto


Ostatni lot admirała Isoroku Yamamoto

"Za wszelką cenę przechwycić i zniszczyć samolot Yamamoto. Prezydent przywiązuje do tej operacji wyjątkowo wielkie znaczenie. Podpisał: Frank Knox minister marynarki". Tak brzmiało zakończenie ściśle tajnej depeszy, którą 14 kwietnia 1943 roku otrzymał ku swemu zdumieniu wiceadmirał Pete Mitscher, od dwóch miesięcy dowódca lotnictwa amerykańskiego na częściowo już wydartych Japończykom Wyspach Salomona.

Desant pod Bruneval

Desant pod Bruneval

Historia tej wojny nie jest jeszcze znana we wszystkich szczegółach. Ujawniono zaledwie jej fragmenty, choć obejmowała szeroki krąg ludzi, pochłonęła masę ,pieniędzy, i przyspieszyła rozwój co najmniej kilku dyscyplin nauk ścisłych. Na szalę zmagań rzucono wysiłek talentów, wyobraźnię, zbiorową mądrość ośrodków badawczych i zdolność wytwórczą wielu działów przemysłu. Walczące strony notowały na tym froncie niemało własnych pomyłek, sukcesów i doznawanych porażek, które dopiero po latach częściowo zostały odsłonięte. Wtedy też po raz pierwszy do działań lądowych, powietrznych, morskich, partyzanckich, wywiadowczych i dywersyjnych dopisano jeszcze jeden człon - wojnę radioelektroniczną.

Polska linia obronna

Polska linia obronna

W tajnych dokumentach sztabowych określano te umocnienia skrótem "O. War.", w. żołnierskiej gwarze przewijała się nazwa bez tego kamuflażu i bardziej krzepiąca: "polska linia Maginota". Było w tym sporo dumy i więcej przesady, bo skala inwestycyjnych dokonań żadną miarą nie dała się porównać z tym, co budowali Francuzi. Nikt zresztą w Polsce . nie zamierzał kopiować takiej linii, brakowało wówczas pieniędzy i środków technicznych. Dość przypomnieć, że roczny budżet państwa wynosił w ostatnich latach przed wojną nieco ponad 2,5 mld :złotych, a koszt zbudowania stałych umocnień na najbardziej zagrożonych kierunkach z zachodu i północy miał wynieść jak wynikało ze wstępnych obliczeń około 3 mld złotych, a zatem utopia. Konfiguracja granicy z Niemcami wykluczała też możliwość szczelnego zamknięcia tych kierunków. W 'tej niekorzystnej sytuacji pozostawała więc tylko droga rozwiązań fragmentarycznych, najbardziej niezbędnych i zarazem tańszych.

Niezwykły lot dywizjonu 304

Niezwykły lot dywizjonu 304

Kto mógł przypuszczać, co przeżyją w tym locie? Kto mógł wierzyć. Że wrócą? Oczywiście nikt, bo tego dnia, 16 września 1942 roku. wszystko od rana przebiegało normalnie, bez' oznak jakichś szczególnych niespodzianek. W kasynie zjedli śniadanie. W pół godziny potem punktualnie o ósmej siedzieli już w skromnie urządzonej sali odpraw, gdzie przedstawiono im zadanie: lot nad Atlantykiem i wodami Biskajów w poszukiwaniu niemieckich okrętów podwodnych.
Długość wytyczonej trasy około 1220 mil, ,czyli prawie 2000 km czas pracy w powietrzu w przybliżeniu dziewięć godzin. Znowu wyśrubowany do granie możliwości dwusilnikowego Wellingtona, ale zdążyli już oswoić się z tymi godzinami, jak zresztą z nowym rodzajem zadań, które im powierzono w lotnictwie obrony wybrzeża (Coastal Command), dokąd trafili 10 maja 1942 roku.

niedziela, 9 maja 2010

Zatopienie HMS Royal Oak

Zatopienie HMS Royal Oak

Na początku drugiej połowy października roku 1939 świat obiegła wieść: „Brytyjski pancernik, HMS „Royal Oak” -, zatopiony!" W szczególnie radosnym i triumfalnym tonie otrąbiły tę wiadomość wszystkie instrumenty propagandowe Trzeciej Rzeszy. Pancernik ten został bowiem storpedowany nie na pełnym morzu, ale wewnątrz jednej z największych brytyjskich baz morskich w Scapa Flow!

Brytyjczycy oficjalnie potwierdzili stratę nie wdając się co zrozumiałe w szczegóły. I tak była ona bolesna: wraz z pancernikiem poszło na dno 833 angielskich marynarzy. Tragedia HMS "Royal Oak" była zresztą kolejną. dotkliwą porażką Royal Navy na morzu, jedynej wówczas arenie zmagań wojennych, na którą Hitler rzucił wszystkie siły swej Kriegsmarine w nadziei, Że poprzez szczelną blokadę Wyspy i odcięcie szlaków żeglugowych zdoła zastraszyć Brytyjczyków i zmusić ich do szybkiego zawarcia pokoju. Podobną blokadę ogłosiła także Wielka Brytania wobec Niemiec i to już w pierwszym dniu przystąpienia do wojny. Rzecz jednak w tym, iż Brytyjczycy prowadzili swoje morskie akcje przestrzegając ściśle międzynarodowych konwencji i praw, podczas gdy Kriegsmarine uderzyła od razu z całą brutalnością, łamiąc wszelkie obowiązujące dotąd w tej dziedzinie przepisy i zasady.

Nie ratować rozbitków


Nie ratować rozbitków

Pierwsza torpeda uderzała tuż po godzinie dwudziestej po niej' w odstępach kilku minut poszły następne. Taki był początek dramatu „Laconii", dużego statku pasażerskiego, który stanowił własność spółki Cunnard and White Star. Wojna wyznaczyła mu rolę transportowca wojska, zmienił barwę i wnętrze. Rozstał się z komfortem. Pełnił tę trudną służbę, do 12 września 1942 roku, kiedy znalazł się w polu widzenia okrętu podwodnego U-156. Niemcy wytropili go podczas samotnego rejsu w odległości 600 mil na południe od Azorów. Dowódca okrętu Werner Herstein, podszedł blisko i odpalił celnie trafiając torpedami w śródokręcie. Kolejne były już tylko gwoździem do trumny, dobijały ugodzony statek z precyzją hutniczego młota.

Sprawa holenderskiego ruchu oporu

Sprawa holenderskiego ruchu oporu

Aresztowano go w Hadze pod koniec wojny. Miał stanąć przed trybunałem wojskowym pod zarzutem współpracy z gestapo i zdrady interesów własnego narodu. Wstępne śledztwo ujawniło jego winę, ale było to zaledwie pierwsze odsłonięcie, kart. Na składanie zeznań czekali jeszcze świadkowie, głos mieli zabrać eksperci i obrońcy po przestudiowaniu materiału dowodowego. Wszystko przemawiało za tym, że nie uchyli się od odpowiedzialności
za popełnione czyny i poniesie zasłużoną karę, a kroił się nawet wyrok najwyższy.

Nie widząc dla siebie żadnych szans, zdecydował się sam na krok ostateczny. Na kilka dni przed rozprawą strażnicy zobaczyli go w celi martwego. Szybko interwencja więziennego lekarza nie zdoła się no nic, mógł tylko formalnie stwierdzić zgon, samobójstwo przez powieszenie.

Wyrok na komandosów

Wyrok na komandosów

28 lipca 1943 roku kuter torpedowo-artyleryjski MBT-355 norweskiej marynarki, walczącej u boku Royal Navy, samotnie wyruszył z bazy w Lerwick na Morze Północne z zadaniem atakowania niemieckich statków. Rejs typowy, jeden z wielu w tym okresie, skierowany przeciwko żegludze nieprzyjaciela. Z Norwegii szły wtedy do Rzeszy liczne statki z cennym surowcem, przeznaczonym dla przemysłu zbrojeniowego. Wytropić takiego i posłać go na dno to duży sukces, o czym wiedzieli dobrze i sztabowcy, i marynarze. W tym właśnie celu operowały na tamtych szlakach okręty podwodne i „drobnoustroje", na pozór łupinki, ale szybkie, zwrotne, trudne do wykrycia i nieźle uzbrojone. Ich głównym atutem zaczepnym było podejście z zaskoczenia, krótki atak i tuż po nim odskok na otwarte morze.

sobota, 8 maja 2010

Ostatni rejs "Zagłoby"

Ostatni rejs "Zagłoby"

Zagadkę zabrało morze tak zwykle mówimy o statkach i okrętach, które zaginęły bez wieści, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Zmagania na wielkich akwenach wodnych w latach drugiej wojny światowej przyniosły wiele takich przykładów i jeden z 'nich wpisany został także do kroniki działań Polskiej Marynarki Handlowej, nazywanej również, "drugą małą flotą" . Drugą po wojennej, też niewielkiej, choć nie jest to wykładnik w pełni odzwierciedlający wysiłek i zasługi polskich marynarzy. Możemy dzisiaj w miarę' dokładnie odtworzyć losy wszystkich statków, które pływały pod znakiem biało-czerwonej bandery, ale ten jeden, pogrążony w głębinie Atlantyku wraz z całą załogą, nadal pozostaje na liście nie odsłoniętych do końca dramatów na "okrutnym morzu". Nie ocalał żaden świadek jego ostatnich chwil, kiedy walczył z rozszalałym sztormem, mozolnie zmierzając do brytyjskiego portu. Dosłownie nikt, kto mógłby wyjaśnić, dlaczego tak się stało.

Koniec francuskiej floty

pancernik Dunkerque
Koniec francuskiej floty

Czym był ten akt: dramatem czy wyrazem beznadziejnej rezygnacji, spóźnioną próbą ratowania honoru czy zrywem rozpaczy, rzeczywistą potrzebą chwili czy demonstracją nonsensu? Takie pytania rodzą się zwykle przy każdej próbie spojrzenia na genezę, przebieg i następstwa samozatopienia głównych sił francuskiej floty wojennej w Tulonie. Poglądy w tej kwestii były podzielone wśród samych Francuzów, poprzestańmy zatem na tej, którą wyraził w swym pamiętniku gen. de Gaulle "Najżałośniejsze, najbardziej bezcelowe samobójstwo, -jakie tylko możno sobie wyobrazić". Właśnie takie, bez cienia patosu, choć nie brakowało nad Sekwaną po latach głosów, usiłujących mu przypisać otoczkę bez mało jakiejś chwały i te poglądy, zupełnie pozbawione rozsądnej motywacji, tu i ówdzie były nawet bezkrytycznie powielane.

Armia której nie było

Armia której nie było

W Londynie nikt takiego zamiaru nie wysuwał, ale w dezinformacyjnej grze obawom nieprzyjaciela nadano wymiar realnego zagrożenia. Z tych przesłonek wyłonił się zarys planu „Fortitude Narth" jako integralnego składnika operacji „Bodyquard”. Wszystkie podejmowane w jego zakresie czynności miały od tej pory urabiać przekonanie Niemców, że rzeczywiście Norwegia będzie głównym celem wielkiego desantu. Do militarnego aspektu inwazji dołączono także wątek ściśle polityczny: rzekomą chęć pozyskania Szwecji jako nowego sojusznika aliantów w tej końcowej fazie wojny. Z formalnego punktu widzenia zamysł najzupełniej prawdopodobny, dla Niemców zaś absolutnie nie do przyjęcia, dotkliwie godzący w ich przemysł zbrojeniowy, który szeroko korzystał ze szwedzkich dostaw rudy i wyrobów precyzyjnych.

poniedziałek, 3 maja 2010

Żywe torpedy

źródło wikipedia Włoska torpeda Maiale

Żywe torpedy

Nazwa tej broni jest nieco myląca i może wywołać skojarzenie z kamikadze z Dalekiego Wschodu. W rzeczywistości, patrząc na działania wojenne w Europie żadne podobieństwa tego pokroju nie występowało, taktyka działania w obu przypadkach była zupełnie inna załogom „żywych torped” nie groziła śmierć w decydującym momencie ataku. Oczywiście żołnierz mógł zginąć ale nie na rozkaz lecz najczęściej w ogniu samolotów i okrętów, które w porę go wykryły.

Krach wielkiej floty

Pancernik "Dunkerque"

Krach wielkiej floty

Rząd w Londynie nie od razu dowiedział się o wszystkich warunkach rozejmu, ale oficjalnie głoszoną przez Niemców zapowiedź rozbrojenia i unieruchomienia francuskiej floty potraktował z najwyższą uwagą i niepokojem. Nikt w angielskiej admiralicji nie mógł wątpić, że za tymi propagandowymi frazesami kryje się zupełnie inny zamiar. U progu wojny rezygnować z tylu okrętów. Kriegsmarine nie miała powodów, żeby tak postąpić , miała natomiast dość wyszkolonych marynarzy do obsadzenia tych jednostek już pod swoją banderą.

piątek, 30 kwietnia 2010

Operacja „Wezera”

operacja Weserübung
Operacja „Wezera”

Gdy 3 września 1939 roku Francja i Anglia wypowiedziały Niemcom wojnę, jedynie Polacy przyjęli to z wielką euforią. Niestety, Polska z góry została skazana na klęskę. Politycy zachodni liczyli, że następnym przeciwnikiem Hitlera w wojnie zostanie Rosja Sowiecka. 9 kwietnia 1940 roku Adolf Hitler rozwiał nadzieje zachodu na takie rozwiązanie w dniu tym bowiem Niemcy rozpoczęły ćwiczenia pod kryptonimem „Wezera”. Pod tym kryptonimem kryła się inwazja na Danię i Norwiegię.

Skandynawia pojawiła się po raz pierwszy w planach wojennych Adolfa Hitlera w dniu 10 października 1939 roku. Spotkał się on wówczas z admirałem Krigsmarine, Raederem. Ten pokrótce omówił znaczenie Norwegii dla gospodarki Niemiec. Raeder miał jeszcze w pamięci słabość niemieckiej gospodarki w czasie I wojny światowe. Jedna z jej przyczyn była niemożliwość korzystania z portów leżących między innymi w Skandynawii. Obecnie doszła jeszcze kwestia rudy żelaza.

czwartek, 29 kwietnia 2010

Pancernik Tirpitz


Pancernik Tirpitz

Pancernik „Tirpitz” był bliźniakiem „Bismarcka”, drugim ciężkim pancernikiem tej samej klasy. W rzeczywistości wypełnił po nim lukę, ponieważ wkrótce po wodowaniu i próbach eksploatacyjnych i odbiorczych pancernik „Bismarck” został zatopiony. „Bismarck” został trafiony torpedami w dniu 27 maja 1941 roku i zatonął prawie z całą załogą.
W niemieckiej flocie Kriegsmarine dużo obiecywano sobie po tych wielkich okrętach, ale już podczas początkowej fazy wojny jeden z nich został wyeliminowany. Pozostał drugi, właśnie włączony do służby „Tirpitz”, z sylwetki, rozmiarów, wyporności i uzbrojenia prawie wierna kopia zatopionego pancernika.