środa, 30 marca 2011

Podsumowanie operacji Cytadela

Podsumowanie operacji Cytadela


Operacja "Zitadelle" była katastrofą dla niemieckich wojsk na froncie wschodnim. Hitler postawił przed nimi zdecydowanie zbyt ambitny cel. Również termin natarcia był nieustannie przekładany, dając Rosjanom dodatkowy czas na przygotowanie pozycji obronnych w obrębie łuku.



W rezultacie niemieckie wojska, które starały się przez nie przebić, nie miały po temu wystarczających sił i środków. Tak starannie zebrana przed operacją śmietanka niemieckich wojsk pancernych została zdziesiątkowana i Rosjanie niezaprzeczalnie zdobyli inicjatywę na wschodzie. Od tej pory kampania w Rosji miała składać się z szeregu niemieckich odwrotów, w czasie których Waffen-SS fanatycznie walczyła o każdą piędź ziemi.




Wielu niemieckich dowódców utrzymywało, że drugi front we Włoszech odciągnął niemieckie siły z frontu wschodniego i odebrał im pod Kurskiem zwycięstwo, które było już w zasięgu ręku. Ale chociaż prawdą jest, że drugi front spowodował wyprowadzenie istotnych sił i środków z Rosji, to jednak nie poprawiłyby one w znaczący sposób szans na zwycięstwo, nawet gdyby drugi front nie został otwarty, zwłaszcza że toczono walkę z nieprzyjacielem dysponującym nieporównanie większymi siłami. Niewątpliwie Sowieci pod Kurskiem zadali dywizjom Wehrmachtu i Waffen-SS ogromne straty.


W wyniku przeprowadzenia operacji CYTADELA (Zitadelle) Niemcy stracili około 1500 czołgów i dział szturmowych. Straty w ludziach sięgały 300 000. Rosyjskie straty były znacznie większe, 5 Armia Pancerna Gwardii straciła 220 pojazdów, 16. Korpus Pancerny stracił 123 czołgi, 25 Korpus Pancerny 378 czołgów. Olbrzymie straty poniosła 1 Armia Pancerna, która utraciła bezpośrednio w walkach 854 czołgi (przed bitwą armia ta dysponowała ok. 630 czołgami. Ta różnica wynika oczywiście z uzupełnień, jakie nadchodziły w trakcie działań bojowych), są to jednak tylko częściowe dane, gdyż dopiero teraz Rosjanie udostępniają szczegółowe dane. Straty w ludziach wynosiły ok. 450 000.

Chociaż wojska sowieckie poniosły wielokrotnie wyższe straty, przeszły do natarcia. Na skutek ich działań armia niemiecka do sierpnia 1943 roku poniosła kolejną klęskę. Operacja orłowsko-biełgorodzka była preludium tego, co miało nastąpić w 1944 roku. Jednak straty, zarówno te w sprzęcie bojowym, jak i te w siłach żywych, nie znaczyły tego samego dla każdej z walczących stron. Sowieci dysponowali w tym czasie ogromnymi rezerwami ludzkimi i materiałowymi. Już sama bitwa pokazuje ten fakt najdobitniej. Podczas gdy inne armie świata posiadały w odwodach dywizje czy nawet korpusy, Rosjanie potrafili skoncentrować na tyłach kilka armii ogólno wojskowych i jedną armię pancerną gwardii (Front Stepowy).

Zakładając zatem, że Niemcy osiągnęliby sukces na skrzydłach północnym i południowym, trafiliby na kolejną rubież obrony, obsadzoną świeżymi siłami, wyposażonymi w kolejne setki czołgów i tysiące dział. Dla Niemców straty takiej ilości czołgów i ludzi były przysłowiowym gwoździem do trumny. Przeliczeniowo stanowiły one utratę 15 w pełni wyekwipowanych dywizji, których brak w najbliższych miesiącach dał się odczuć. Wbrew potocznej opinii, to nie Stalingrad był końcem Wehrmachtu, był nim Kursk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz