Leopold III Sachsen-Coburg-Gotha ze swą żoną Astrid Bernadotte |
Po tragicznym wypadku pod Kussnacht
Królowa Belgów Astrid urodziła się 17 listopada 1905 roku w
Sztokholmie, jako księżniczka szwedzka. Jest ona trzecią córką księcia Karola
szwedzkiego i księżniczki Ingeborgi duńskiej, siostrzenicy któla szwedzkiego
Gustawa V-go.
Księżna Astrid otrzymała wychowanie nowoczesne. Przeszła
kurs gospodarstwa domowego, krawiectwa, pielęgniarstwa i przez 4 miesiące
praktykowała jako zwykła pielęgniarka w szpitalu. W marcu 1926 roku księżna
Astrid poznała się ze swym przyszłym małżonkiem następcą tronu belgijskiego –
królewiczem Leopoldem, a w parę miesięcy później nastąpiło oficjalne ogłoszenie
zaręczyn.
4 listopada 1926 roku odbył się w Sztokholmie ślub cywilny,
10 listopada tegoż roku uroczysty ślub kościelny w katedrze św. Goduli w
Brukseli. W roku 1930 księżniczka przeszła z wyznania ewangelickiego na
wyznanie rzymsko-katolickie.
Królestwo belgijscy mają dwoje dzieci: córeczkę
Józefinę-Karolinę, urodzoną 11 października 1927 roku i następcę tronu królewicza
Baudouin, który przyszedł na świat 7 września 1930 roku.
Po tragicznej śmierci króla Belgów Alberta I-go, Leopold
III-ci i królowa Astrid wstąpili na tron 23 lutego 1934 roku.
(H.) Wiadomość o wypadku, w którym poniosła śmierć młoda i urocza
królowa Belgów, Astrid, prze-jęła wszystkich prawdziwie do głębi serca. Bo ta
władczyni narodu, dla którego zawsze i specjalnie od czasu wojny żywimy szczerą
i niekłamaną, nigdy i niczem niezaćmioną przyjaźń, była nam bliska także i dla
swoich wielkich, ujmujących osobistych zalet.
Ta kobieta, pomimo królewskiego swego pochodzenia i
dostojeństwa, tak zawsze wyjątkowo prosta, tak całkiem zwyczajnie po ludzku
dobra, tak pracowita i czynna — musiała wszędzie budzić dla siebie — właśnie
dla siebie osobiście, nie tylko dla siebie, jako królowej — sympatię i uznanie,
cześć nawet.
Taka młoda, taka ładna i taka bardzo mila — oto pierwsza
myśl, która zjawiała się zawsze, skoro słyszało się jej imię. Taka młoda! Nie
miała przecież nawet jeszcze skończonych lat trzydziestu! Urodziła się w
listopadzie 1905 roku w starym pięknym zamku w Sztokholmie, w którym też
upłynęło jej dzieciństwo i najpierwsza młodość — u boku rodziców, którzy, wbrew
etykiecie, nie powierzyli jej żadnym ochmistrzyniom, lecz zajmowali się nią sami
wychowując możliwie jak największej prostocie i w bezpośrednim kontakcie z życiem.
Księżniczka Astrid miała pod tym względem swoje bardzo wyraźne upodobania,
których nie tylko nic hamowano, lecz, przeciwnie, dawano im możność się
rozwijać.
A te zainteresowania księżniczki były bardzo kobiece i
bardzo — „niedzisiejsze", lubiła ona przede wszystkim gospodarstwo domowe
i dzieci. Uczyła się też i tego gospodarstwa i pielęgnowania dzieci,
praktykowała i w szkole kucharskiej i w żłobku — chętnie nawet szyła sobie sama
sukienki. Historia jej małżeństwa jest wielce „romantyczna" — przyszłego
swe go męża bowiem poznała z początku nie jako następcę tronu, lecz jako „hrabiego
Michała” – jako „hrabia Michał” pozyskał on jej serce, aby potem, już jako książę
Leopold, zyskać rękę.
Leopold III Sachsen-Coburg-Gotha ze swą żoną Astrid Bernadotte |
Ale „romantyzm" tego małżeństwa nie skończył się na tem
— nie skończył się on w ogóle nigdy, bo królestwo belgijscy byli niezwykle
kochającą Się Parą — co dzisiaj, w tych bolesnych chwilach, jeszcze silniej podkreśla
okrutny tragizm wypadku. Podkreśla go jeszcze i to. Że królowa Astrid była
najczulszą z matek. Nie powierzała swoich trojga prześlicznych dzieci nikomu,
sama się niemi zajmowała, sama je pielęgnowała, sama bawiła się z niemi — i
nieraz można było na ulicach Brukseli widzieć ją, w skromnej sukience, zawsze
uśmiechniętą, z wózeczkiem, w którym jechała — wpierw księżniczka Josefine-Charlotte
(dziś ośmioletnia), potem książę Baldwin (teraz ma 5 lat) -- wreszcie, jeszcze tak
niedawno temu, książę Albert, który nawet rysów matki nie pamięta, bo ma dziś
zaledwie półtora roku... A wraz z królową zginęło w okrutnej katastrofie i to —
które nosiki właśnie w łonie — czwarte dziecko...
I jeszcze jedno pogłębia nasz żal z powodu tego nieszczęścia
— i nasze współczucie — i to głębokie, wstrząsające wrażenie, jakie ono na nas
wywarło. To wspomnienie śmierci króla Alberta, ulubionego, bohaterskiego króla
-- tak niedawnej i również tak nagłej, w tragicznym wypadku. Jeszcze przecież
ani Belgia, ani rodzina królewska nie zdjęły z serc żałoby po nim...
Prezydent RP Ignacy Mościcki (pod balkonem) w czasie nabożeństwa żałobnego ku czci zmarłej królowej Belgów Astrid |
Wesoła, żywa, dzielna, królowa Astrid zawsze lubiła ogromnie
ruch i wszelkie sporty. Zły los sprawił, że stała się jednego z nich ofiarą —
tak jak jej teść, nieodżałowany król Albert padł ofiarą swojego ulubionego
sportu: alpinizmu. — Taka młoda, taka piękna — taka dobra — ach, jak jej żal myślą
dziś, naprawdę szczerze i do głębi przejęci, ludzie na całym cywilizowanym
świecie. I wszystkie serca łączą się we wspólnym bólu z Belgią, dotkniętą w
ciągu zaledwie półtora roku już drugim, tak ciężkim ciosem — z młodziutkim Jej
władcą i trójką tych ślicznych malutkich sierotek.
Jaki był przebieg katastrofy?
LUCERNA. — Głównym świadkiem katastrofy królewskiej pary
belgijskiej jest urzędnik policji, który czuwając nad bezpieczeństwem monarchy
jechał w pewnej odległości samochodem za autem królewskim. Samochód króla
uderzył zlekka o niski mur, ogradzający szosę w chwili, gdy król przechylony
zlekka w stronę królowej patrzał na mapę, którą mu ona pokazywał. Król
natychmiast usiłował wyprostować bieg wozu, lecz auto znajdując się na
błotnistej części drogi na brzegu jeziora poślizgnęło się i zjechało w stronę
jeziora około 10 metrów. Ciężarem swoim wóz uderzył o gruszę. Królowa uderzyła
głową o drzewo, a silą uderzenia została wyrzucona z auta. Wóz w dalszym ciągu
toczył się w stronę jeziora. Król został siłą uderzenia wyrzucony dalej niż
królowa.
Uczestnicy nabożeństwa żałobnego ku czci zmarłej królowej Belgów Astrid odprawionego w katedrze św. Jana |
Kondolencje
Pan Prezydent Rzeczypospolitej wystosował do J. K. M.
królowej Elżbiety depeszę następującej treści: „.Proszę Waszą Królewską Mość: o
przyjęcie mego głębokiego współczucia z powodu bolesnego ciosu, który ponowną żałobą
okrywa Jej najdroższe uczucia".
Z powodu tragicznej śmierci królowej Belgów, generalny
inspektor sil zbrojnych gen. Rydz-Śmigły wysłał na ręce ministra obrony narodowej
Belgii, Deveze depeszę kondolencyjną. Gen. Stachiewicz, szef sztabu głównego,
wysłał kondolencje na ręce szefa sztabu głównego armii belgijskiej.
Prezes Federacji P.Z.0.0., gen. Roman Górecki, wysłał na
ręce prezesa Sekcji Belgijskiej F.I.D.A.C-u, p. De Praetere depeszę następującej
treści: „Głęboko wzruszeni wiadomością tragiczną o śmierci, która dotknęła
bratni naród belgijski, wyrażam w imieniu b. kombatantów polskich naszym kolegom
belgijskim i za ich pośrednictwem całemu narodowi belgijskiemu nasze
najszczersze wyrazy współczucia".
Przed pogrzebem królowej Astrid
BRUKSELA. — Kondukt żałobny wyruszy jutro z pałacu o godz.
10.15 rano, udając się do katedry, odległej od pałacu o 900 metrów. Po nabożeństwie
żałobnem w katedrze kondukt podąży do kościoła w Laken, gdzie znajdują się
groby królewskie. Trumna spocznie na tym samym karawanie, na którym
przewieziono zwłoki królowej Henryki i króla Leepolda II. Na wszystkich
ulicach, któremi jutro będzie przechodził kondukt żałobny latarnie okryte są
kirem.
BRUKSELA. — Do Brukseli przybył na pogrzeb królowej Astrid
nadzwyczajny ambasador R. P. wojewoda Raczkiewicz witany na dworcu przez posła
Jackowskiego. Delegacja polska poza wojewodą Raczkiewiczem składać się będzie z
posła polskiego w Brukseli Jackowskiego, radcy poselstwa Litwińskiego i
pierwszego sekretarza poselstwa Iwaszkiewicza. Do Brukseli przybywają bez przerwy
przedstawiciele dworów królewskich i państw obcych. M. in. przybyli tet arcyksiążę
Otto i ex-cesarzowa Zyta oraz włoski następca tronu przywożąc ze sobą świeże
kwiaty z ogrodu królewskiego we Włoszech, które zostaną złożone przed trumną
królowej.
CITTA DEL VATICANO. Ojciec Święty postanowił odprawić uroczyste
nabożeństwo żałobne za spokój duszy królowej Astrid w oktawę jej zgonu — dnia 5
b. m. Jest to wielki wyjątek, bowiem żałobna msza św. papieska bywa odprawiana
jedynie po panujących monarchach. Jedynym precedensem było nabożeństwo po
zgonie cesarzowej austriackiej w roku 1896.
Pracowano na podstawie tekstów pochodzących z czasipisma Dziennik Narodowy 1935-09-01 nr 2 oraz nr5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz