poniedziałek, 8 listopada 2010

Polskie samoloty nad Grecją

Polskie samoloty nad Grecją

Późną jesienią 1937 roku Grecy złożyli zamówienie na zakup polskich myśliwców. Podpisana umowa opiewała na dostawę 24 samolotów P-24 w wersji ,,F”, a następnie ilość zamówionych płatowców zwiększono o dalszych 12 sztuk. W trakcie realizacji kontraktu Polska dostarczyła Grecji partię sześciu nowszych „pezeteli” w wersji PZL P-24 G. Samoloty polskie przydzielone zostały do I, II i III eskadry Królewskich Helleńskich Sił Powietrznych.

Latem 1938 roku polski przemysł lotniczy przedstawił Grekom jeszcze inną propozycję. Był nią najnowszy samolot bombowy PZL P-37 „Łoś", który zademonstrowany został na lotnisku Tatoi koło Aten podczas lotu reklamowego. Podjęte wstępne pertraktacje przewidywały zamówienie dwunastu „Łosi", ale dostawa nie doszła do skutku wobec agresji hitlerowskiej na Polskę. Greckie plany unowocześnienia armii w dziedzinie lotnictwa przewidywały, drogą zagranicznych zakupów sprzętu, stworzenie dwóch dywizji lotnictwa lądowego „Ateny” i „Teby” oraz jednej dywizji lotnictwa morskiego. Nabycie polskich samolotów myśliwskich PZL P-24 było właśnie pierwszym krokiem w tym kierunku.



Włoski agresor znał oczywiście doskonale stan posiadania lotnictwa greckiego. Naczelne dowództwo wojsk lotniczych - Superaero Regia Aeronautica - zaplanowało użycie w pierwszej fazie ataku dwóch dużych formacji: Commando Aeronautica Albania i wspomnianej już 4 Squadra Aerea. Siły te liczyły łącznie ponad 270 samolotów myśliwskich, bombowych, rozpoznawczych i towarzyszących. Dodatkowo miały je wesprzeć 84 samoloty ugrupowania Aeronautica Egea bazujące na wyspach Dodekanezu. Grecy mogli przeciwstawić najeźdźcy niespełna sto myśliwców i bombowców, z których w dniu napadu zdolnych do natychmiastowego użycia była zaledwie połowa, w tym wszystkie „pezetele" i P-24. Skierowano je też do osłony ważnych strategicznie węzłów komunikacyjnych w rejonach Kozanl, Lorlsa i Saloniki. Mimo bardzo niekorzystnej sytuacji spowodowanej zaskoczeniem i pewnych strat w sprzęcie. Grecy po bardzo szybkim przebazowaniu ocalałych samolotów na lotnisko zapasowe podjęli obronę swego kraju. Już w dniu 1 listopada polskie P-24 z greckimi znakami rozpoznawczymi na skrzydłach zaatakowały włoskie wyprawy bombowe zmierzające na Larisę i Saloniki. Jako ciekawostkę warto podać, że w jednej z wypraw za sterem bombowca uczestniczył osobiście ówczesny minister spraw zagranicznych faszystowskich Włoch - hrabia Galeazzo Ciano, w życiu prywatnym zięć Mussoliniego i jednocześnie zawołany pilot.

W starciach powietrznych 1 listopada Grecy stracili pierwsze dwa myśliwce P-24 F. Pozostałe samoloty wystartowały do walki już następnego dnia a także 4 i 6 listopada. Największa bitwa z udziałem „pezeteli" rozegrała się jednak w dniu 14 listopada. Wtedy to porucznikowi Laskarisowi - latającemu na polskim P-24 F - udało się zestrzelić dwa włoskie samoloty: myśliwski FIAT CR.42 „Falco" i bombowy Savola-Marehetti SM-79 „Sparviero". Natomiast inny pilot - por. Mitralexis z II eskadry po wystrzelaniu wszystkiej amunicji zaatakował... śmigłem usterzenie bombowca „Sparviero” i w wyniku tego jednego z pierwszych w drugiej wojnie światowej taranów, włoski samolot utracił sterowność i w efekcie rozbił się. Grecy w ogóle mimo liczebnej przewagi przeciwnika nie ulegali panice i walczyli z determinacja. Skutecznie też atakowali wyprawy bombowe Włochów, zwłaszcza te, które kierowały się na porty położone wzdłuż wybrzeży Morza Jońskiego.

Sytuacja na lotniczym froncie nad Grecją w okresie listopada i grudnia 1940 roku nie świadczyła chwalebnie o Włochach. Nie potrafili bowiem oni wyeliminować z walki lotnictwa Hellady, które wytrzymało napór Regia Aeronoutica i doczekało się wsparcia Brytyjczyków. Dywizjony RAF złożone z bombowców „Blenheim" i „Wellington”, samolotów torpedowych „Gladiator" oraz myśliwców „Hurricane”, w łącznej sile ponad 60 maszyn, wprowadzono do działań związanych z osłoną konwojów morskich, a także atakowaniem baz włoskich położonych na terytorium Albanii. Drugim sojusznikiem Greków okazała się pogoda. Wraz z nadejściem zimy nastąpiło znaczne pogorszenie warunków atmosferycznych, co zmusiło Włochów do ograniczenia udziału lotnictwa w walkach frontowych. W dniach lepszej pogody podejmowali naloty bombowe na porty w Prewezie i Salonikach. Tędy bowiem, częściowo przez Morze Jońskie, ale głównie Morzem Egejskim, szły brytyjskie konwoje z zaopatrzeniem. Niestety Grecy nie mogli liczyć na dostawy części zamiennych do swych mocno już postrzelonych „pezeteli' - Polska przecież drugi już rok znajdowała się pod okupacją hitlerowską, a Państwowe Zakłady Lotnicze, przekształcone w warsztaty remontowe, pracowały na potrzeby Luftwaffe. Wykruszały się więc ostatnie P-24-, których część skierowano do współpracy z armią lądową.

Z nastaniem wiosny i poprawą warunków atmosferycznych Włosi ponownie rzucili przeciwko Grecji swą Regia Aeronoutica. Osłabione eskadry obrońców Hellady tym razem znalazły się w znacznie trudniejszej sytuacji. Mimo opanowania przestrzeni powietrznej przez samoloty ze znakami rózeg liktorskich na skrzydłach, połączone siły brytyjsko-greckie nadal stawiały opór. Myśliwce P-24 skutecznie atakowały włoskie wyprawy bombowe i osłaniały własne bombowce w czasie rajdów nad Albanię. Dzięki temu wojska greckie obsadzające południowe rejony Albanii nie dały zepchnąć się z zajmowanych pozycji. Kosztowało to jednak utratę znacznej liczby samolotów.

6 kwietnia 1941 roku Niemcy wsparli swych włoskich sojuszników, którzy mimo przewagi przez prawie pół roku nie mogli poradzić sobie z zajęciem Grecji. Rozpoczęła się operacja pod kryptonimem „Fall Marita” — zmasowane uderzenie z terytorium Austrii, Bułgarii, Węgier i Rumunii na Jugosławię i Grecję. Silne zgrupowanie hitlerowskich dywizji przełamało front, a falowe naloty Luftwaffe sparaliżowały zaplecze i linie komunikacyjne. Nastąpił odwrót armii greckiej i Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego. Siły angielskie skoncentrowały się najpierw na Peloponezie, a następnie poprzez Kretę ewakuowały do Egiptu. Niespełna 20 ocalałych „pezeteli" poszło w rozsypkę. Ostatni z nich odleciał w nocy z 23 na 24 kwietnia na Kretę. Dalsze jego losy nie są dokładnie znane. Według jednych źródeł dotarł później do Egiptu, według innych został zniszczony przez Niemców podczas ich inwazji na tę wyspę.

Tak zakończyła się bohaterska walka Greków o zachowanie swej państwowości. Niepoślednią rolę odegrały w niej polskie samoloty spod znaku PZL. Obliczono, że co trzeci myśliwiec czy bombowiec włoski zestrzelony został przez samolot o charakterystycznie ukształtowanych skrzydłach, znanych w świecie pod określeniem „polski płat”.

Zobacz także "Włoskie lotnictwo w wojnie przeciw Grecji"

Tagi: II wojna światowa, historia II wojny światowej, wojna na bałkanach,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz