sobota, 4 grudnia 2010

Szwajcaria w czasie II wojny światowej

Szwajcaria w czasie II wojny światowej

W kłopotliwym położeniu znalazła się Szwajcaria, gdy nad jej obszarem zaczęły pojawiać się obce samoloty wojskowe. Rząd tego kraju od początku wojny ogłosił deklarację neutralności, w Genewie funkcjonowały placówki dyplomatyczne walczących stron na równych prawach, żadnej z nich oficjalnie nie popierano, aby nie stwarzać pretekstu do pogwałcenia przyjętego statusu. Obowiązek poszanowania prawa międzynarodowego zdawał się zapewniać, że nie powinno dojść do poważniejszych incydentów na tle nietykalności granic lądowych i powietrznych, ale bieg wydarzeń nie potwierdził tych nadziei. Nadchodzące lata, kiedy Europę ogarniał pożar wojny, doprowadziły do sytuacji konfliktowej, która znalazła wyraz nie tylko w notach protestacyjnych, lecz także w zakulisowych przetargach na płaszczyźnie tajnych służb.



Obszar powietrzny Szwajcarii wielokrotnie naruszyli Niemcy w maju i czerwcu 1940 roku, zwłaszcza w dniach bitwy o Francję, czyli w decydującej fazie wojny z tym państwem, Berlin kwitował te fakty milczeniem bądź w przypadkach zasadnie udowodnionych zwalał winę na francuskich pilotów, którzy mieli rzekomo spowodować odnotowane przez szwajcarską obronę przeciwlotniczą incydenty.

Dochodzenie prawdy kończyło się z reguły fiaskiem, Niemcy nie zamierzali przyznawać się do „pomyłek" ani przypisywać im jakiegokolwiek znaczenia w stosunkach z neutralnym krajem, który pozostawał w cieniu ich militarnej potęgi. Szybki upadek Francji sprawił, że ten problem przestał istnieć. Luftwaffe przerzuciło swe siły do ofensywy powietrznej przeciwko Wielkiej Brytanii, przenosząc się na odległy kierunek operacyjny, potem do wojny ze Związkiem Radzieckim. Pod niebem Szwajcarii zapanował spokój i ta pauza przeciągnęła się do połowy 1942 roku, kiedy RAF zaczęła rozszerzać zasięg swych operacji bombowych, dochodząc do obszaru południowych Niemiec i północnych Włoch. Oznaką nowej sytuacji stało się przymusowe lądowanie dwóch brytyjskich Wellingtonów w Lozannie, które brały udział w wyprawie na Turyn w nocy z 15 na 16 moja 1942 roku, doznając uszkodzeń silników w tym nalocie. Załogom w najlepszym razie groziło niewola u Niemców, z dwojga złego wybrały internowanie w Szwajcarii, licząc na tolerancyjne potraktowanie ze strony gospodarzy. Ci zareagowali stosowną notą, nie przypuszczając jeszcze, że jest to dopiero początek długiej serii podobnych lądowań, nie w każdym przypadku jak miało się okazać podyktowanych tylko wolą pilotów.

Przed trudnym zadaniem stanął od tego czasu brytyjski attache lotniczy, F. West, który różnymi zabiegami, nie wyłączając argumentu twardej waluty, usiłował skłonić władze szwajcarskie do przemilczania takich incydentów, a nawet do dyskretnej ewakuacji zatrzymanych lotników, co nie zawsze przynosiło pożądany skutek. Szkopuł tkwił w tym, że w Genewie urzędował także niemiecki attache wojskowy, płk W. Gripp, bacznie obserwujący poczynania Szwajcarów, którzy w interesie własnego bezpieczeństwa nie chcieli czynić nic, co mogłoby oznaczać zadrażnienie stosunków z hitlerowską Rzeszą. W imię tych racji zmienili nawet godzinę zaciemniania miast i też na żądanie Niemców wyrazili zgodę na przerywanie audycji radiowych w razie alarmu lotniczego. Gripp domagał się również, aby regionalne rozgłośnie nie nadawały komunikatów meteorologicznych, wykorzystywanych przez lotnictwo brytyjskie, ale tego postulatu nie uwzględniono.

Częstotliwość i skala incydentów zaczęły tymczasem wzrastać. W nocy z 24 na 25 października 1942 roku nad obszarem Szwajcarii przeleciała formacja kilkudziesięciu ciężkich bombowców RAF ostrzeliwanych w rejonie Lozanny, Neuenburga, Fryburga i Berna, na szczęście bez strat. „Dyrygent" tej wyprawy dostrzegł pomyłkę i skierował ją na właściwy cel w Austrii. W kilka dni później znowu z powodu trudnych warunków atmosferycznych równie liczna grupa brytyjskich samolotów omyłkowo znalazło się nad Zurychem, przywitana tam ogniem z ziemi. Artyleria przeciwlotnicza nie strzelała celnie, toteż i tym razem obeszło się bez ofiar. Prasa zamieszczała pełną treść not protestacyjnych, składanych na ręce ambasadora Wielkiej Brytanii, choć w zamyśle władz szwajcarskich „adresowanych" przede wszystkim do Niemców. Oni mieli uwierzyć, że neutralny kraj nie zamierza zmieniać swej polityki zagranicznej ani przyłączać się do przeciwników Rzeszy. Z podobną intencją redagowane były też odpowiedzi Londynu, który każdorazowo wyrażał ubolewanie z powodu zaistniałych incydentów.

Dyplomatyczna kurtuazja nie zmieniła jednak faktów oczywistych. W nocy z 12 na 13 lipca 1943 roku nawigacyjny błąd zaprowadził formację brytyjskich bombowców nad północną Szwajcarię. W ogniu armat przeciwlotniczych dwa Lancastery zostały trafione i runęły na ziemię w pobliżu miejscowości Wollis i Sion. Ich załogi łącznie czternastu ludzi poniosły śmierć. Nie jest to pełna lista pomyłek i ofiar, krzywa tego bilansu poszła w górę w 1944 roku. Na terenie Szwajcarii coraz częściej lądowały samoloty alianckie, które nie mogły dociągnąć do własnych baz. Niemcy rozwinęli wówczas swoją obronę przeciwlotniczą, co sprawiało, że każda prawie wyprawa bombowa łączyła się z dużymi stratami. Szwajcarzy wiedzieli o tym, nie mogli jednak pozostać bezczynni. Do akcji weszło ich lotnictwo myśliwskie z zadaniem zmuszania obcych samolotów do lądowania na sygnał rakiet, o czym oficjalnie poinformowano zainteresowanych attache w Genewie. Wkrótce po tej konferencji, 1 kwietnia 1944 roku, ślepy przypadek spowodował koleiny dramat. Szczelna pokrywa chmur utrudniła grupie amerykańskich „Latających Fortec" odnalezienie celu węzła kolejowego Tuttligen w południowych Niemczech i bomby spadły na oddalone o 34 kilometry szwajcarskie miasto Szafuza. W zrujnowanych budynkach odnaleziono 40 zabitych i około 100 rannych, pożar ogarnął miejscowe Muzeum Sztuki, niszcząc część unikalnych zbiorów. Rząd szwajcarski oszacował straty na 62 miliony franków i tę kwotę tytułem rekompensaty uzyskał od USA dopiero w 1949 roku.

Rekordowym dniem „powietrznej inwazji" był 14 kwietnia 1944 roku. W ciągu kilku godzin na lotniskach tego kraju wylądowało czternaście ciężkich bombowców amerykańskich B-17 i B-24. Niektóre załogi jak później stwierdzono świadomie zdecydowały się na ten krok, aby uniknąć dalszego udziału w wojnie, która od wiosny tego roku przybrała szczególnie zaciekły charakter w zmaganiach nad Rzeszą. Wypadki internowania w Szwajcarii samolotów niemieckich zdarzały się rzadziej, choć też nie należały do wyjątków. Jeden zwłaszcza zasługuje na szczególną uwagę ze względu na towarzyszące mu okoliczności i następstwa. W nocy z 27 na 28 kwietnia 1944 roku alianci przeprowadzili zmasowany nalot na Friedrichshafen, znany im ośrodek niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Do walki ze zbliżającą się formacją wystartowały między innymi samoloty myśliwskie z bazy Magenou w Alzacji, były to dwusilnikowe Messerschmitty Me-110 G-4, wyposażone w najnowsze radiolokatory pokładowe „Lichtensteln" SN-2 i uzbrojone w dwa dodatkowe działka 20 mm. ustawione pionowo z możliwością prowadzenia ognia w „miękkie podbrzusze" bombowca. Dzięki takiej kombinacji pilot mógł wykonywać atak z przyniżenia, podchodząc pod wykryty samolot, i w momencie zrównania prędkości odpalić serię pocisków prosto w cel. Ten nowy system, noszący w Luftwaffe żargonową nazwę „Schrage Musik" („Skośna Muzyka"), nie był jeszcze aliantom znany. Samoloty z takim uzbrojeniem operowały tylko nad obszarem Rzeszy, wyłącznie w porze nocnej. Nawet w razie zestrzelenia spadały na teren kontrolowany przez Niemców, a zatem możliwość przecieku tajemnicy była znikoma bądź w ogóle nie istniała. Tak przynajmniej uważali specjaliści z Luftwaffe. ale na wojnie bywa różnie...
Owej nocy, kiedy alianci okładali bombami Friedrichshafen, jeden z takich Messerschmittów po zniszczeniu Lancastera próbował powtórzyć atak na drugiego i oberwał w lewy silnik. Wyszedł natychmiast z walki, licząc, że odnajdzie własne lotnisko. Pilot stracił jednak orientację i bezwiednie znalazł się nad obszarem Szwajcarii, którą utożsamił z Alzacją na podstawie pewnego podobieństwa rzeźby i układu linii kolejowych. Oślepiony w pewnej chwili reflektorami zgubił się zupełnie i zaryzykował lądowanie na pierwszym dostrzeżonym lotnisku. Do ostatniej chwili był przekonany, że jest w Niemczech, i pojął swój błąd dopiero na widok żołnierzy szwajcarskich, którzy obezwładnili załogę.

W ich rękach znalazł się również radiooperator i zbiegiem okoliczności jeden z inicjatorów pomysłu „Schróge Musik", oberweldwebel Paul Mahle. Wybrał się na ten lot dla sprawdzenia, jak działa nowy system, i spotkała go zdumiewająca niespodzianka. Internowanie załogi i samolotu z tajemnicą na pokładzie wywołało konsternację w dowództwie Luftwaffe. Przekazał tę informację płk Gripp, którego dopuszczono do internowanych Niemców. Szwajcarzy zapoznali się oczywiście z wyposażeniem Messerschmitta, ale ze swej strony nic nie ujawnili ani przed nim, ani przed ogromnie zainteresowanym tym incydentem brytyjskim attache lotniczym. Samolot miał pozostać na lotnisku Dubendorf do końca wojny, na co Niemcy nie chcieli wyrazić zgody. Sprawa dotarła do samego Hitlera, który swoim zwyczajem zażądał stanowczych posunięć bez względu na skutki. Himmler podpowiadał mu porwanie lotników bądź ich zlikwidowanie. Sprzeciwił się temu Goering. proponując zbombardowanie lotniska w celu zniszczenia ukrytego w hangarze samolotu.

Rozpatrywano też inne warianty akcji specjalnej, ale w tym czasie wiosną 1944 roku Rzesza nie miała już swobody działania i na otwarty konflikt ze Szwajcarią nie starczyłoby jej sił i środków. Rozwiązanie znalazł w końcu Goering, prestiżowo najbardziej dotknięty poważnym incydentem. Zaproponował Szwajcarom natychmiastową sprzedaż 12 samolotów myśliwskich Me-109 G-6, ówcześnie najnowocześniejszych w tej klasie sprzętu, w zamian za uwolnienie internowanej załogi i wysadzenie zatrzymanego Messerschmitta. Szwajcarzy już wcześniej zabiegali o takie samoloty i oferta Niemców została ostatecznie przyjęta. Obydwie strony dotrzymały słowa, ale rzeczywista korzyść przypadła tylko jednej.

2 komentarze:

  1. Piszę pracę magisterską na temat rajów podatkowych i niezmiernie ważne są dla mnie informacje o Szwajcarii, od której tak na prawdę wszystko się zaczęło. Możliwe byłoby polecenie jakichś pozycji z literatury, opracowań naukowych?

    OdpowiedzUsuń