środa, 12 maja 2010

Operacja "Dąb" porwanie Mussoliniego

Operacja "Dąb" porwanie Mussoliniego

Na początku lipca 1943 roku wojska alianckie dokonały desantu na Sycylię. Rozmach z jakim przeprowadzono akcję, zapowiadał szybki marsz w głąb Włoch. Tymczasem mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego mieli już dość wojny i uczestnictwa w osi Berli-Rzym-Tokio. Nawet w gronie najbliższych współpracowników duce, Benito Mussoliniego, zaczynały się ścierać poglądy na temat niepewnej przyszłości Włoch w sojuszu z Niemcami. Jeszcze silniejsze nastroje antyfaszystowskie opanowały dwór królewski i wyższych wojskowych. Powoli stawało się rzeczą jasną, że jedynym sposobem wyjścia Włoch z wojny może być tylko usunięcie Mussoliniego ze stanowiska premiera. Tymczasem duce nie zdaje sobie sprawy, że dni jego władzy są już policzone W trzy dni po lądowaniu aliantów na Sycyli duce powiedział do swojego lekarza: „Sytuacja jest delikatna, ale nie groźna”.



24 lipca 1943 roku duce przybył na posiedzenie Wielkiej Rady Faszystowskiej. Jeszcze nie podejrzewał, do czego na nim dojdzie. Duce wygłosił długie przemówienie i sądził, że wywrze ono duże wrażenie na członkach Rady. Zaskoczenie było zatem pełne, gdy jeden z członków rad hrabia Dino Grandi, wysunął wniosek o wotum nieufności dla dyktatora, domagając się przekazania władzy nad armią królowi oraz ograniczenia dyktatury przez przywrócenie konstytucyjnych uprawnień innym organom państwa. Późną nocą doszło wreszcie do głosowania „za” wypowiedziało się 19 członków Rady, przeciw było siedmiu członków Rady, dwóch się wstrzymało. Mussolini podniósł się i powiedział „Spowodowaliście kryzys reżimu”.

Następnego dnia, jak gdyby nic, zjawił się w swoim biurze, zrobił delikatną wymówkę podsekretarzowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Albiniemu za to, że oddał głos przeciw niemu, a po ustaleniu programu zajęć na najbliższe dni pojechał zobaczyć jedną z zbombardowanych dzielnic Rzymu.

Po obiedzie udał się na audiencję do króla Wiktora Emanuela. „Dzieje się źle. Włochy się rozpadają. Strzelcy alpejscy śpiewają, że nie chcą walczyć dla Mussoliniego” powiedział mu na wstępie król. Kiedy Mussolini zaczął się rozwodzić na temat wyników nieprawomocnego, według niego, głosowania w Wielkiej Radzie król przerwał mu oznajmiając, że na jego miejsce powołał już marszałka Pietro Badoglio. Załamany duce zapytał: „A więc już wszystko skończone?”. Oczekujący przed rezydencją króla kapitan karabinierów nie pozwala mu wsiąść do własnego samochodu, lecz kieruje do stojącego w pobliżu ambulansu sanitarnego. Upadek wodza Włoch stał się faktem.

Zrezygnowany i odrętwiały Mussolini daje się wywieźć na wyspę Ponzę, skąd po kilku dniach zostaje przetransportowany na Maddalenę. 27 sierpnia niedawny władca Italii zostaje umieszczony w trudno dostępnym zakątku Apeninów, w Gran Sasso. Dostać się tutaj można było jedynie kolejką linową, ponadto aresztanta pilnował 200 osobowy oddział karabinierów. Tymczasem premier Badoglio w ogłoszonym orędziu zapowiedział szybkie zakończenie wojny i nawiązał kontakty z aliantami. Wściekłość Hitlera, nie spodziewającego się takiego upadku sojusznika, nie miała granic. Z chwilą, kiedy Włochy postanowiły skapitulować, "podbrzusze" III Rzeszy zostałoby pozbawione obrony. Pospiesznie rozpoczęto przerzucanie do północnych Włoch dywizji Wehrmachtu i jednostek SS. Jedynym wyjściem z tak, skomplikowanej dla hitlerowskich Niemiec sytuacji było umożliwienie Mussoliniemu ponownego objęcia władzy. Wcześniej jednak trzeba go było uwolnić z aresztu na szczycie Gran Sasso.

Wkrótce do kwatery Hitlera został wezwany kapitan SS, Otto Skorzeny. Był to człowiek niezwykle zasłużony w dziele budowy hitlerowskiego imperium. Do SS wstąpił w lutym 1934 roku. Kierował m.in. obstawą budynku, w którym podczas nieudanego puczu zamordowano kanclerza Austrii Engelberta Dolffussa; w 1938 roku, podczas Anschlussu Austrii uczestniczył w operacji uwięzienia prezydenta Miklasa i kanclerza Schuschnigga. Walczył w Holandii, Jugosławii i Związku Radzieckim, kształcił dywersantów w tajnym ośrodku SS na zamku Friedenthal, brał udział w próbach z zatrutą amunicją na żywych więźniach, które przeprowadzono w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, kierował produkcją fałszywych dolarów na potrzeby dywersantów z SS. To tylko niektóre przykłady z bogatej biografii tego hitlerowca. Teraz Hitler osobiście powierzył mu realizację "Operacji Dąb", mającej na celu uwolnienie dyktatora Włoch.

Ustalenie dokładnego miejsca pobytu Mussoliniego nie zabrało mu wiele czasu. Wystarczyło niecałe 50 tysięcy fałszywych funtów szterlingów I jeden z urzędników włoskiej policji wyjawił, gdzie ukryto duce. Dalsze szczegóły zostały dopracowane razem z dowódcą wojsk powietrznodesantowych, generałem Kurtem Studentem. Postanowiono przy pomocy specjalnych transportowych szybowców typu "PFS 230" dokonać lądowania, bezpośrednio na masywie w pobliżu hotelu, w którym przetrzymywano Mussoliniego.

Ostatecznie 12 września 1943 roku z jednego z lotnisk w południowej Francji wystartowało 12 motorowych szybowców z 90 spadochroniarzami na pokładach oraz specjalną 16-osobowa grupa ze szkoły dywersantów Friedenthal, którymi dowodził Skorzeny. Do "towarzystwa" zabrano również, dowódcę włoskich karabinierów, generała Solettiego, który miał pośredniczyć w rokowaniach z ochronną przydzieloną dyktatorowi Włoch. Jak się bowiem okazało, ochrona doskonale wiedziała o planowanej akcji oraz o obecności gen. Solettiego. Wyznał to w kilkanaście lat po wojnie jeden z karabinierów, "broniących" Mussoliniego w Gran Sasso.

Początek operacji nie należał do najszczęśliwszych. Już w czasie startu dwa szybowce rozbiły się, a dwa następne uległy katastrofie po drodze. Kiedy tajemnicze samoloty bez jakichkolwiek znaków rozpoznawczych zaczęły. lądować na masywie, "zaskoczona" ochrona nie oddała ani jednego strzału. Tymczasem sam budynek hotelu był silnie umocniony, a żołnierze doskonale uzbrojeni. Skorzeny najpierw nakrzyczał na Włochów, przyglądających się lądowaniu, potem rozbił radiostację w budynku i udał się do Mussoliniego, aby zameldować o przybyciu specjalnej grupy z polecenia samego Hitlera. W swoich pamiętnikach, wydanych po wojnie, napisał, że duce był postarzały, wyglądał na chorego, miał długą brodę i niespokojne spojrzenie.

Natamiast przed budynkiem hotelu zaciekawieni karabinierzy ze zdziwieniem obserwowali, jak Niemcy wyładowują z szybowców skrzynie z materiałami wybuchowymi, sterty granatów, ustawiają broń maszynową. W chwilę potem zainscenizowaną walkę z ochroną dyktatora Włoch utrwalił na taśmie filmowej specjalny korespondent Waffen SS.

Cała „Operacja Dąb", mimo że nie oddano w niej ani jednego autentycznego strzału, kosztowała życie 31 ludzi. 16 było ciężko rannych. Mussolini, ulokowany w jednym z szybowców, wkrótce wylądował w Pratica Di Mare nad morzem Tyrreńskim, skąd już wygodnym samolotem przez Wiedeń 14 września zostaje dostarczony przez Skorzenego do kwatery głównej Hitlera.

Niemiecki aparat propagandowy, kierowany przez Goebbelsa, szeroko rozpropagował „bohaterski czyn" garstki niemieckich spadochroniarzy. Sam Skorzeny stał się sławny obok licznych pochwał otrzymał Krzyż Rycerski, awans na majora SS oraz złotą honorową odznakę pilata. Szczęśliwy Mussolini obiecał mu order "Stu Muszkieterów", ale na obietnicy się skończyło, ponieważ ordery zostały w Rzymie dokąd duce już nigdy nie miał powrócić. Kiedy fala euforii minęła. Skorzeny powrócił do swojej "pracy". Zanim II wojna światowa dobiegła końca, zdążył jeszcze przyczynić się do zdławienia, w Berlinie tzw. zamachu 22 lipca hrabiego Stauffenberga, uczestniczyć w koordynowaniu niemieckich grup dywersyjnych. działających no tyłach alianckich wojsk w Europie. W Schwedt nad Odrą przewodził, „latającemu sądowi specjalnemu", który skazał na śmierć przez powieszenie wielu oficerów armii niemieckiej nie wierzących już w zwycięstwo III Rzeszy. 19 kwietnia 1945 roku Skorzeny wraz z dowódcą specjalnego batalionu SS "Sued-Osl" i dwoma setkami dywersantów uczestniczył w akcji pacyfikacyjnej czechosłowackiej miejscowości Plostina, podczas której zginęło 27 jej mieszkańców.

Na krótko przed ogłoszeniem kapitulacji Niemiec Otto Skorzeny doczekał się nominacji na szefa wojskowego zarządu służby bezpieczeństwa Rzeszy, tyle tylko, że owej Rzeszy już nie było. 26 lipca 1948 roku udało mu się zbiec, z obozu dla internowanych przestępców nazistowskich w Darmstadt. Potem widziano go w Szwajcarii, Włoszech, Francji, Austrii, Hiszpanii, przez pewien okres pracował w „oddziale historycznym" służby bezpieczeństwa armii amerykańskiej. Ostatecznie udało mu się wymknąć wymiarowi sprawiedliwości.
Zmarł na raka płuc w Hiszpanii w 1975 roku.

Tagi: Porwanie Mussoliniego, Historia II wojny światowej, Wojna we Włoszech,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz