2 Dywizja Strzelców Pieszych w kampanii francuskiej 1940 roku
Źródło Wikipedia |
Drugim ośrodkiem tworzenia Armii Polskiej we Francji był obóz
Parthenay oddany do dyspozycji Polakom w styczniu 1940 r. Organizowano w nim 2
Dywizję Strzelców Pieszych. Druga Dywizja Strzelców Pieszych dowodzona przez
gen. B. Prugar-Ketlinga po szkoleniu w Plélan-le-Grand, a następnie w
Parthenay, w dniach 20-30.05. została przetransportowana do rejonu
Colombey-les-Belles, by 12 czerwca znaleźć się w okolicach Belfortu, gdzie
weszła w skład 45 Korpusu Armii francuskiej. Walczyła na froncie od 15.06. do
20.06.
Oddziały 2
Dywizji Strzelców Pieszych pod dowództwem gen. Bronisława Prugar-Ketlinga od
połowy maja do 18 czerwca 1940 roku brały udział w działaniach wojennych na
wzgórzach Clos du Doubs we Francji, które znajdowały się w pobliżu granicy
szwajcarskiej w składzie obwodu trzeciej armii francuskiej.
Dywizja osiągnęła wówczas pełny skład osobowy i 8 czerwca 1940 roku wynosił on
15 883 żołnierzy8. W celu wzmocnienia ósmej armii dowodzonej przez generała
Laure dowództwo francuskie zdecydowało się włączyć 2 Dywizję Strzelców Pieszych
w skład 45 korpusu dowodzonego przez gen. Daille’a, który cenił wartość bojową
polskiej dywizji. Dał temu wyraz podczas wizyty w dywizji 13 czerwca 1940 roku,
kiedy do oficerów sztabu powiedział: „Bardzo ciężkie chwile oczekują nas w
najbliższej przyszłości. Liczę na waszą Dywizję. Znam Polaków i wiem, że nie
zawiodą moich nadziei”.
W skład 2
Dywizji Strzelców Pieszych wchodziły następujące formacje: czwarty, piąty i
szósty pułk piechoty, pułk artylerii lekkiej, pułk piechoty ciężkiej, oddział
rozpoznawczy i bateria artylerii przeciwpancernej. Poza tym batalion saperów,
pomocnicze kompanie – radiowa i telegraficzna, a także oddział sanitarny.
Szkolenie bojowe utrudniał brak sprzętu wojskowego i uzbrojenia, które część
dywizji otrzymała dopiero w strefie przyfrontowej.
Dywizja Strzelców Pieszych od 19 maja 1940 roku przebywała w
strefie przyfrontowej, w odwodzie 3 Armii francuskiej w rejonie Colombez les
Belles. Dywizja przygotowywała się do stopniowego obsadzenia pozycji na Linii
Maginota na odcinku XX Korpusu. Spędzony tam okres kilkunastu dni wykorzystano
na szkolenie bojowe ze sprzętem. Artylerzystom nie starczyło czasu na
przeprowadzenie, jakże ważnych, ćwiczeń zgrywających baterii i dywizjonów.
Dywizja pierwotnie, razem z 1 Dywizją Grenadierów (DGren.), miała
wejść w skład francuskiego XX Korpusu. Nieco wcześniej, 10 czerwca, artyleria
dywizyjna miała zająć ugrupowanie bojowe na odcinku jednej z dywizji
francuskich, aby po pewnym czasie połączyć się z macierzysta dywizją.
8 czerwca, zupełnie niespodziewanie, dywizja otrzymała rozkaz
pogotowia marszowego. Dowódca francuskiej 2 Grupy Armii podporządkował ją
dowodzącemu 8 Armią gen. Auguste Laure. Przydzielona do XIV Korpusu armijnego
gen. Daillé, miała wzmocnić jego wojska w rejonie Belfortu, miasta-twierdzy
zamykającej tzw. bramę burgundzką, to jest dolinę między Wogezami a Jurą, która
stanowiła dogodny dla Niemców kierunek do wyprowadzenia uderzenia na południowe
skrzydło armii francuskich 10 czerwca artyleria dywizyjna rozpoczęła ładowanie na transporty
kolejowe. Następnego dnia oddziały artylerii zaczęły przybywać do rejonu
Chatenois, Meroux, Challonvillars, Salbert. Warunki dyslokacji były fatalne,
niektóre baterie zmuszone były biwakować po lasach, ponieważ część miejscowości
wyznaczonych dla dywizji zapchana była tyłowymi jednostkami korpusu i 3 Armii.
Nocą z 11 na 12 czerwca wyruszył z Removille na front Park Artyleryjski
Dywizji. Następnego dnia został on rozlokowany w mieście Le Salbert około 3 km
od Belfortu. Niestety, mimo zaangażowania jak najlepszych chęci dowódców oraz
żołnierzy, park prezentował się nie najlepiej. Przede wszystkim rzucał się w
oczy brak doświadczenia kierowców, którzy mieli kłopoty z prowadzeniem
ogromnych samochodów wyładowanych amunicją i sprzętem technicznym, jednak
sprawą najważniejszą był brak w warsztatach parkowych jakichkolwiek narzędzi i
części zapasowych, co uniemożliwiało wykonywanie nawet podstawowych napraw i
remontów.
Stosunek miejscowej ludności do Polaków był również początkowo
bardzo niechętny. Odmawiano wpuszczania żołnierzy na kwatery, zaś interwencje
merów zupełnie nie skutkowały. Stosunek ten zmienił się częściowo dopiero po
paru dniach.
W dniu, kiedy dywizja rozpoczęła przegrupowanie, jej dowódca gen.
Bronisław Prugar-Ketling zameldował się w mieście Malveux u dowódcy 8 Armii.
Ten ostatni określił zadanie 2 DSP w ten sposób, że dywizja miała bronić kotliny Belfortu i podlegać dowódcy XLV Korpusu bezpośrednio lub
przez dowódcę rejonów fortyfikacyjnych Belfort gen. Giol. W praktyce dywizja
miała przez cztery dni w tygodniu budować umocnienia polowe między fortami, a
przez kolejne dwa dni prowadzić szkolenie.
Początkowo bardzo ogólnikowe zadanie dywizji zostało w dniu 12
czerwca nieco wyjaśnione przez wytyczne zawarte w „Instrukcji dla XLV Korpusu”,
a w dniu następnym gen. Prugar-Ketling otrzymał „Instrukcję dla
dywizji polskiej”. W myśl
instrukcji pułki artylerii miały urządzić punkty
obserwacyjne i stanowiska ogniowe zgodnie z założeniami planu użycia artylerii.
Rejon wyznaczony dla polskich dywizjonów mieścił się między Belfort a Montbeliard. Dotychczasowy odcinek obrony Belfort
został podzielony na dwa pododcinki, które rozgraniczał tor kolejowy
Belfort-Altkirch.
Północny pododcinek pozostał pod dowództwem gen. Girol, dowódcy
obrony Belfort. Miał się tu bronić miedzy innymi 6 pułk piechoty wsparty II
dywizjonem 2 Pułku Artylerii Lekkiej (2 pal).
Południowy pododcinek został powierzony dowódcy 2 DSP, który
dysponował dywizją bez pułku i dyonu artylerii lekkiej, batalionem strzelców
pirenejskich, stanowiących załogę fortów oraz dwoma batalionami pionierów
francuskich.
Wymieniona instrukcja nie miała jednak charakteru rozkazu, lecz
raczej wskazówek nakazujących zbadanie warunków do jej wykonania i nadesłanie
16 czerwca wniosków w tej sprawie do dowództwa korpusu. W każdym bądź razie
pierwszą decyzją dowódcy artylerii dywizyjnej była zmiana rejonów
zakwaterowania artylerii. I tak przeniesiono dowództwa: 2 pal do Raynans, 1/2
pal do St. Julien, III/2pal do Baviliers. Poza tym wszystkie inne zarządzenia,
na skutek zmian na froncie już następnego dnia były zdezaktualizowane i jeszcze
kilkakrotnie zmieniane. Najistotniejsze w tych zmianach było wydzielanie
kolejnych oddziałów i pododdziałów z etatowego stanu dywizji i kierowanie do
oddziałów francuskich w charakterze łatania dziur w obronie. Tak między innymi
odszedł 5 Pułk Strzelców Pieszych i oddział rozpoznawczy dywizji.
W toku przygotowań do obrony Belfortu, przydzielono dowódcy
artylerii 2 dywizji wsparcie w postaci dwóch dywizjonów artylerii ciężkiej i
długiej. Był to dyon ze 147 Pułku Artylerii Ciężkiej (147 pac) i dyon ze 116
pac. Dywizjony miały na wyposażeniu między innymi działa 155 mm i 90 mm.
Wzmocnienie to nie miało żadnego znaczenia dla przebiegu wydarzeń u wrót bramy
burgundzkiej i w zasadzie skończyło się na rozkazie wydanym na papierze.
Mimo że na dobrą sprawę artyleria 2 dywizji nie weszła jeszcze do
walki, to 16 czerwca poniosła pierwsze straty bojowe. Otóż w godzinach rannych
został zbombardowany przez lotnictwo nieprzyjaciela, stojący w lesie le Salber
Park Artylerii Dywizji. Mimo że zginęło 4 podoficerów i 4 kanonierów, a
kolejnych 9 kanonierów było ciężko rannych, w kolumnie parku był zachowany
spokój, nikt nie uległ panice. Straty, jakie poniósł park były zupełnie
niepotrzebne i niezasłużone. Był on bowiem doskonale ukryty i zamaskowany na
postoju. Niestety, nalot spowodowała francuska kolumna artylerii ciężkiej,
która w tym momencie wjeżdżała do lasu.
Mimo licznych bombardowań, oddziały artylerii dywizyjnej, poza
parkiem artyleryjskim, nie poniosły żadnych strat, ani w ludziach, ani w
sprzęcie. Wzrost ilości lotów lotnictwa nieprzyjaciela był oznaką, że strefa
frontu, w której przyszło działać 2 OSP, znalazła się obecnie w sferze
szczególnego zainteresowania Niemców.
Do walk obronnych w rejonie Belfortu w ogóle nie doszło na skutek
działań wojsk niemieckich, które wyszły bezpośrednio na tyły 8 Armii. We
wczesnych godzinach wieczornych, dotarła do sztabu artylerii 2 DSP wiadomość o
pojawieniu się niemieckich jednostek pancernych w rejonie Vesoul, co w praktyce
przekreślało zamiar obrony Belfortu frontem na wschód. Zmusiło to jednocześnie
dowódcę korpusu do rozważenia nowych koncepcji zorganizowania obrony z zupełnie
odwrotnego kierunku, a następnie możliwości wykonania zwrotu zaczepnego w
kierunku południowo-zachodnim.
18 czerwca około 2.30, dywizja otrzymała rozkaz zorganizowania
obrony na wzgórzach Clos du Doubs, tak, aby zamknąć ośrodkami oporu wszystkie
drogi prowadzące do Szwajcarii. Powodem tej decyzji było pojawienie się
nieprzyjacielskich kolumn pancerno-motorowych, które posuwały się w kierunku
Pantarlier-Maiche i Besancon-Montbeliard-St. Hippolyte.
Organizacja obrony odbywała się w niezwykle trudnych warunkach, ze
względu na zatarasowanie wszystkich dróg i miejscowości wycofującymi się
bezładnie oddziałami francuskimi, a zwłaszcza artylerią ciężką i olbrzymią
ilością taboru samochodowego. Mimo to została zorganizowana w miarę szybko i
około południa oba odcinki obrony zostały w zasadzie obsadzone i oddziały
przystąpiły do prac inżynieryjno-saperskich.
18 czerwca około godz. 17.00, dowódca 2 dywizji przeprowadził
odprawę, której celem było dokonanie oceny położenia taktyczno-operacyjnego
oraz stanu fizycznego i moralnego dywizji. Stanowić ono miało podstawę do
wyboru decyzji przebijania się dalej na południe, lub też stoczenia honorowej
walki w obecnym rejonie i wycofania się następnie do Szwajcarii. Zdecydowana większość oficerów biorących udział w
odprawie była zdania, że należy po krótkim starciu z nieprzyjacielem przerwać walkę i wycofać się, aby uratować możliwie
wszystkie siły dywizji. Jedynie dowódca artylerii dywizji płk Dembiński uważał,
że należy na miejscu pozostawić sprzęt ciężki i ekwipunek i podjąć próbę
przebijania się na południe.
Dywagacje rozstrzygnęła decyzja dowódcy korpusu, który wieczorem
rozkazał, aby w nocy dywizja zlikwidowała wysunięte punkty oporu w Maiche i St.
Hippolyte. Następnie 2 DSP miała przegrupować się frontem w kierunku
południowo-zachodnim w ten sposób, aby być gotową do odparcia natarcia
nieprzyjaciela między doliną St. Hyppolyte a granicą szwajcarską w rejonie
Charmauvillers. Mimo że obrona miała być zorganizowana bez myśli o odwrocie, to z chwilą
wyczerpania amunicji, dywizja otrzymała rozkaz
wycofania się do Szwajcarii (prawdopodobnie w nocy
z 19 na 20 czerwca) przez przejścia graniczne: Goumois, Burnevillers,
Bremoncourt, Montancy.
Był to trudny dzień polskich żołnierzy. W 2 dywizji pojawiły się
oznaki wyczerpania fizycznego i psychicznego. W 6 Pułku Strzelców Pieszych dwie
kompanie z oficerami na czele samowolnie zeszły z pozycji porzucając broń i
sprzęt. Zawróciły dopiero po interwencji dowódcy 3 batalionu. Natomiast miarą
wysiłku artylerzystów niech będzie fakt, że każda bateria wystrzelała
przeciętnie po 700 pocisków. 19 czerwca 2 pac po raz pierwszy i ostatni w tej
kampanii użył całej potęgi swoich dział. Pojedyncze działony i plutony armat 75
nam, uzupełnione działkami ppanc. 47 mm i 25 mm, tworzyły szkielet obrony
ppanc. Skuteczność artylerii była tym większa, że z powodu złych warunków
atmosferycznych lotnictwo niemieckie nie prowadziło żadnych lotów.
Ostateczne rozkazy o przekroczeniu granicy francusko-szwajcarskiej
wysłano do dywizjonów około godz. 17.00 dnia 19 czerwca. Nakazano w nich
prowadzenie walki do zmierzchu, a następnie pod osłoną nocy, wycofanie się na
wcześniej wyznaczone punkty graniczne. Wycofanie oddziałów dywizji odbyło się
planowo i w porządku, bez nacisku ze strony nieprzyjaciela. Jako jeden z
pierwszych pododdziałów, 19 czerwca około godz. 18.00 granicę przekroczył
Dywizyjne Park Artyleryjski29. Artyleria z odcinka południowego opuściła
stanowiska między 20.00 a 21.00 i przez przejście graniczne w Goumois,
przekroczyła granicę między godziną 24.00 a 2.00 dnia 20 czerwca. Dywizjony
obsadzające odcinek północny, wycofały się ze stanowisk około godz. 19.30 (II
dyon 2 pal o godz. 22.00), przekraczając granicę w Bremoncourt od godz. 23.00
do godz. 1.30 dnia następnego.
Dywizja wycofała się w pełnym uzbrojeniu i z całkowitym
wyposażeniem, zabierając po drodze wiele broni i sprzętu porzuconego przez
oddziały francuskie. Jako ostatni na teren Szwajcarii wkroczył batalion saperów
i oficerowie 45 korpusu oraz 2 Dywizji Strzelców Pieszych. Do 10 lipca 1940
roku granicę przekroczyło ponad 12 tys. żołnierzy i cywilów polskiej
narodowości.
Początkowo osadzono Polaków w Wassen w Emental, a następnie
rozmieszczono w obozach internowania na terenie kantonów południowych. Szwajcarska
ludność cywilna udzielała jeńcom wszelkiego rodzaju pomocy. Jednakże
internowanie Polaków nie spowodowało wyłączenia ich z codziennego życia
Szwajcarii. Polacy pracowali przy zajęciach gospodarczych, wojskowych i
pomagali przy realizacji zadań gmin i kantonów. Dnia 8 lipca 1940 roku nadszedł
z Morges list od Ignacego Paderewskiego, skierowany do gen. Prugar-Ketlinga,
oficerów, podoficerów i żołnierzy 2 Dywizji Strzelców Pieszych. W liście tym,
były minister i były premier polskiego rządu II Rzeczypospolitej składał
podziękowania za spełnienie:
„[…] obowiązku
obrony honoru polskiego żołnierza, walcząc do ostatniej
chwili na
ziemi francuskiej o wolność świata i o naszą Ojczyznę. Odeszliście
z placu
boju niezwyciężeni, z pełnym uzbrojeniem, karnie i w ordynku. Nie
jest Waszą
winą, żeście odejść musieli. W wielkich zmaganiach olbrzymich
armii,
których polskie oddziały stanowiły zaledwie cząstkę, ostateczny wynik
nie od Was
samych, niestety, zależał”
Zmianę
ówczesnej sytuacji przyniosła inwazja aliantów w Normandii. Żołnierze
internowani w Szwajcarii otrzymali rozkaz wymarszu na teren Francji. Do końca
1944 roku ewakuowano 1 663 żołnierzy (w tym 110 oficerów), którzy weszli w
skład IV dywizji grenadierów armii francuskiej.
Od końca
II wojny światowej w maju 1945 roku liczba Polaków pozostających w Szwajcarii gwałtownie
malała, co spowodowane było zorganizowaną przez generała Prugar-Ketlinga
akcją
powrotu żołnierzy 2 Dywizji Strzelców Pieszych do Polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz