Operacja Felix plan zajęcia Gibraltaru
Tej operacji Niemcy nie zdołali zrealizować. Był już opracowany jej plan, w sztabach wydzielonych wojsk przeprowadzono gry aplikacyjne, poszły do jednostek szczegółowo rozpisane zadania i wbrew pochopnym oczekiwaniom wszystko utknęło w pół kroku. Łatwa na pozór zdobycz uniknęła inwazji.Na południowym skraju Hiszpanii leży Gibraltar, który jest skalistą bryłą o powierzchni 5,8 kilometra kwadratowego, połączony wąskim przesmykiem z Półwyspem Iberyjskim. Ten skrawek lądu należący do Wielkiej Brytanii, od początku lipca 1940 roku znalazł się w centrum zainteresowania Niemiec. Znaczenie tego punktu było ogromne, kto go posiadał ten kontrolował Cieśninę Gibraltarską, połączenie Oceanu Atlantyckiego i Morza Śródziemnego.
W momencie wybuchu wojny Gibraltar był silnie ufortyfikowaną twierdzą i jednocześnie jedną z najważniejszych baz brytyjskiej marynarki. W ogromnej skale wznoszącej się na wysokość 426 metrów, mieścił się labirynt korytarzy i magazynów, wykutych na kilku kondygnacjach i połączonych licznymi szybami windowymi. Na najdłuższych odcinkach kursowała kolejka wąskotorowa ułatwiając wewnętrzną komunikację i przerzut materiałów.
W podziemnych magazynach znajdowały się zapasy amunicji, paliwa, sprzętu i żywności na okres trzymiesięcznego oblężenia twierdzy. W głębi bezpiecznych podziemi znajdowało się kilka punktów dowodzenia, kwatery, szpitale i schrony zasilane przez podziemną elektrownię. Obok niej znajdowała się stacja pomp i filtrów, zapewniających stałą dostawę wody.
Głównym narzędziem obrony tej potężnej twierdzy była artyleria dalekonośna i przeciwlotnicza, okrężnie rozstawiona na zakrytych i otwartych stanowiskach ogniowych, tworzących cztery sektory z własnymi stacjami radiolokacyjnymi. W strefie granicy lądowej, liczącej kilka kilometrów, którędy przebiegała droga z Gibraltaru do La Linea, najbliższego miasta hiszpańskiego, rozmieszczono pola minowe, osłonięte zasiekami i jeżami metalowymi. Jedynie na tym odcinku mógł być przeprowadzony atak przez wojska lądowe. Ale wobec zadeklarowanej neutralności przez Hiszpanię ten kierunek wydawał się bezpieczny.
Przed atakiem z morza twierdzę osłaniał zespół operacyjny angielskie floty zwany Force H, który na stałe stacjonował w bazie z dobrze wyposażonymi basenami i warsztatami remontowymi. Na wschodniej krawędzi skały zbudowano lotnisko, co w czasie wojny miało duże strategiczne znaczenie.
Niemcy od dawna interesowali się Gibraltarem, skrzętnie odnotowując każdą informację, która docierała z Gibraltaru. Pod koniec grudnia 1939 roku na twierdzą pojawił się po rza pierwszy niemiecki samolot Do-17 z wywiadowczej eskadry majora Theodora Rowehla, fotografując z dużej wysokości obiekty i instalację w twierdzy. Od tej pory loty miały się powtarzać, z ramienia Abwehry kierował nimi pułkownik Hans Piekenbrock. W tym samym czasie wyjechała do Hiszpanii grupa specjalistów z Dowództwa Wojsk Lądowych (OKH) w celu zbadania możliwości uderzenia na Gibraltar z kierunku północnego.
Wstępne oględziny wypadły obiecująco, podobnie jak wizyta Wilhelma Canarisa, szefa Abwehry, który udał się do Madrytu w dniu 21 lipca 1940 roku, aby zorientować się czy Hiszpania będzie skłonna do przystąpienia wojny po stronie Niemiec. Franco był przychylny, ale wiążącej daty nie podał, tłumacząc się wewnętrznymi trudnościami. Sceptycznie też ocenił własna armię, liczącą w czasie pokoju 27 dywizji piechoty po 6 tysięcy żołnierzy każda, niedostatecznie uzbrojonych i wyposażonych. Lotnictwo wojskowe mogło wystawić około 400 samolotów, w większości włoskich przestarzałego już typu. Dotkliwie był odczuwany brak artylerii przeciwlotniczej, która prezentowała nikłe walory bojowe. A zrujnowany w czasie wojny domowej przemysł dostarczał jedynie broń ręczna i maszynową, ale produkcja była niewielka i nie pozwalała na utworzenie mobilizacyjnych zapasów.
Po powrocie do Berlina admirał Canaris przedstawił Hitlerowi własną ocenę sytuacji, opowiadając się za udzieleniem Hiszpanii niezbędnej pomocy, która jak uważał powinna przełamać wahania Franco i skłonić go do bardziej stanowczych przedsięwzięć. Trzecia Rzesza nie była jednak krajem hojnym i w drugim roku rozpętanej wojny jej przemysł zbrojeniowy nie nadążał za rosnącymi potrzebami Wehrmachtu. Po złamaniu oporu Francji i przegranej bitwie powietrznej o Anglię, która przyniosło im ciężkie straty, Niemcy coraz częściej zaczęli spoglądać na Wschód, kreśląc plan najazdu na Związek Radziecki.
Na tle tych przygotowań Gibraltar był celem drugorzędnym i peryferyjnym, toteż operacja „Felix", przewidująca jego zagarnięcie, miała być posunięciem tanim, czymś w rodzaju „małej wojny". Niemcy nie zamierzali krępować sobie rąk hiszpańskim „workiem bez dna", szkopuł tkwił jednak w tym, czy Franco podzieli ich pogląd, ryzykując na żądanie Berlina otwarty konflikt z Wielką Brytanią, do czego nie miał dostatecznych sił i środków.
W dniu 23 października 1940 roku na stacji kolejowej Handeye w pobliżu linii granicznej z okupowaną Francją spotkał się z nim Hitler. Rozmowa dwóch dyktatorów trwała kilka godzin i Franco znowu nie zajął jednoznacznego stanowiska. Doceniał potrzebę opanowania Gibraltaru, ale obawiał się, że jego kraj pozbawiony wielkiej pomocy, w tym także milionów ton zboża i paliw płynnych nie udźwignie ciężaru wojny z kolonialnym mocarstwem. Spodziewał się ataków lotnictwa bombowego RAF, a nawet desantu na Wyspach Kanaryjskich lub w hiszpańskim Maroku, gdzie jego garnizony były nieliczne.
Zirytowany Hitler próbował zbagatelizować skalę tego zagrożenia, obiecując dostawę zdobycznych francuskich dział i samolotów myśliwskich do osłony wybrzeża i głównych węzłów komunikacyjnych, uchylał się jednak od zapewnienia pomocy żywnościowej. Nadwyżkami zboża Rzesza nie dysponowała, sama korzystając z przymusowych kontyngentów w krajach okupowanych. Ropa naftowa od początku wojny była artykułem deficytowym i te braki Niemcy usiłowali wyrównać produkcją paliw syntetycznych.
Hitler niewiele miał do zaoferowania i nie zdołał namówić swego partnera do zbrojnego współdziałania. Rozstali się w chłodnej atmosferze i następstwem tej rozmowy było zawieszenie operacji „Felix" do wiosny przyszłego roku. Wydzielone siły w składzie dywizji zmotoryzowanej SS „Totenkopf", dwóch pułków piechoty górskiej, czterech batalionów saperów i licznej artylerii miały oczekiwać w rejonie Bordeaux, gdzie zgromadzono również 30 pociągów z amunicję. Niemcy obliczali, że skryte przegrupowanie tych wojsk na przedpola Gibraltaru zajmie im co najmniej 25 dni. Załadunek na hiszpańskie wagony miał się odbyć w południowej Francji, w ostatnim dniu przerzutu zamierzali skierować na wyznaczone lotniska trzy dywizjony bombowców nurkujących Ju-87 i jeden dywizjon myśliwskich Messerschmittów Me 109E z zadaniem osłony tras kolejowych. Sygnałem do natarcia na północną krawędź twierdzy miał być atak z powietrza, wsparty huraganowym ogniem ciężkiej artylerii. Zakładano, że operacja może przeciągnąć się do miesiąca, przynosząc w końcowej fazie przymusową ewakuację brytyjskiej załogi drogą morską.
W grudniu 1940 roku do Madrytu dwukrotnie wyjeżdżał Canaris, ale wrócił z niczym. Franco zgodził się tylko na rozmieszczenie niemieckich posterunków obserwacyjnych w pobliżu Gibraltaru, złożonych z żołnierzy formacji „Brandenburg", fachowców od dywersji. Przystąpienie do wojny odkładał jednak na okres późniejszy, nie precyzując konkretnej daty. Podczas kolejnej wizyty Canarisa w kwietniu 1941 roku sprawa nie ruszyła z miejsca, wzbudzając rozdrażnienie Hitlera. Wynikiem tego spotkania była zgoda na zainstalowanie niemieckiej stacji radiolokacyjnej, umieszczonej na szczycie góry w sąsiedztwie twierdzy.
Dowiedział się o tym ambasador Wielkiej Brytanii w Hiszpanii, Samuel Hoare, i złożył oficjalny protest na ręce generała Franco. Zaniepokojony dyktator, licząc się z możliwością przerwania brytyjskich dostaw żywności i ropy, polecił zdemontować tę stację, co jeszcze bardziej usztywniło stosunki na osi Madryt — Berlin. Doszło wówczas do wymiany not utrzymanych w dosyć ostrym tonie, i po tym spięciu Niemcy musieli pogodzić się z faktem, że operacja „Felix", zmodyfikowana w nowym planie „Izabella", który przewidywał także morską blokadę Gibraltaru z zastosowaniem zespołu okrętów podwodnych, pozostanie tylko w sferze nie spełnionych nadziei.
Franco tolerował wprawdzie obecność oficerów niemieckiego wywiadu, udostępniając im wgląd do twierdzy za pomocą specjalnych lunet, nadal jednak nie chciał zrezygnować ze statusu neutralności. W grudniu 1941 roku, już po klęsce pod Moskwą, Niemcy rozformowali zgrupowanie swoich wojsk w Bordeaux, kierując stopniowo siły na front wschodni. Od tego czasu groźba ataku na Gibraltar przestała istnieć. W latach wojny twierdza była tylko raz zbombardowana we wrześniu 1940 roku przez samoloty prohitlerowskich kolaborantów Vichy w odwet za brytyjską akcję w Dakarze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz