Działania japońskiego okrętu podwodnego I-37
źródło:wikipedia okręty podwodne typu B1 |
Nieco wcześniej, 17 września 1942 roku, podobne polecenie wydał swoim podkomendnym, pływającym pod banderą, III Rzeszy, admirał Doenitz. Nieograniczona wojna podwodna została rozpoczęta. 19 lutego 1944 roku, brytyjski parowiec ,,Ascot" (7005 BRT) wypłynął z Kolombo na Cejlonie (dzisiejsza Sri Lanka), biorąc kurs na Diego Suarez na Madagaskarze. Po 10 dniach rejsu, kiedy statek znajdował się ok. 800 mil od celu podroży, „Ascot" został wytropiony przez japoński okręt podwodny I 37 dowodzony przez komandora podporucznika K. Nakagowę. Chwila obserwacji przez peryskop i pada rozkaz: "przygotować torpedy". Brytyjscy marynarze dostrzegli torpedę tuż przy prawej burcie. Było już jednak za późno. Zanim zdołali ostrzec sternika, głuchy wybuch w przedniej części maszynowni wstrząsnął statkiem. Zginęło 4 marynarzy z obsługi kotłowni i maszynowni, zniszczone zostały także znajdujące się na lewej burcie łodzie ratunkowe.
Pozostali członkowie załogi w liczbie 52 opuścili tonącego ,,Ascota" na dwóch łodziach i tratwie. Po jakichś 10 minutach, w odległości mili od statku, wynurzył się okręt podwodny, który zaczął ostrzeliwać wrak i działka. Po chwili okręt zbliżył się do rozbitków. Nie miał wprawdzie żadnych znaków rozpoznawczych, jednak podczas przesłuchań rozbitkowie rozpoznali jego sylwetkę. Zauważyli również na pokładzie japońskich marynarzy. Jeden z Japończyków wezwał łamaną angielszczyzną kapitana „Ascota", głównego mechanika i radiooperatora. Na pierwsze wezwanie nikt się nie odezwał. Dopiero gdy z japońskiego okrętu oddano serię z karabinu maszynowego, zgłosił się kapitan, któremu nakazano wejść na pokład.
Tutaj brutalnie odebrano mu teczkę z dokumentami statku, jeden z oficerów obciął mu nożem dystynkcje i pchnął do wody, skąd wyłowiła go załoga łodzi ratunkowej z ,,Ascota". Po chwili Japończycy otworzyli ogień do rozbitków. Chroniąc się przed pociskami wszyscy wskoczyli do wody. Efektem tych strzałów było 10 zabitych marynarzy. Kiedy wydawało się, że japoński pirat zakończył już swoje „dzieło", rozpoczęło się ostrzeliwanie „Ascota", który stanął w płomieniach i wkrótce zatonął. Zadowoleni Japończycy odpłynęli.
Nie był to jednak koniec gehenny brytyjskich marynarzy. Ledwo zdołali sie wdrapać z powrotem do łodzi, kiedy japoński okręt podwodny „I 37" wrócił i znów otworzył ogień. Zabawa taka trwała aż do zmierzchu, przynosząc kolejne ofiary wśród rozbitków. Dalszy przebieg wypadków znamy z opowieści marynarzy, którzy znaleźli się na tratwie. Po dwóch dniach, 2 marca 1944 roku, jej 7-osobowa załoga natrafiła na uszkodzoną łódź ratunkową z marynarzem o nazwisku Hughson, który jako jedyny ocalał z 7 osób przebywających wcześniej na łodzi w tej liczbie był również kapitan „Ascota".
Okazało się, że kiedy okręt podwodny po raz drugi rozpoczął ostrzeliwanie rozbitków, pierwsza łódź ratunkowa już zatonęła staranowana przez okręt podwodny „I 37". Po pierwszych salwach wszyscy z wyjątkiem Hughsona wskoczyli do wody, gdzie ponieśli śmierć od kul. Natomiast Hughson położył się na dnie łodzi udając zabitego. Po chwili podpłynął do niego japoński okręt i wziął na hol, przypuszczalnie po to, aby upewnić się, czy nie ma w niej rozbitków. Leżącego Hughsona uznano za trupa i po mniej więcej 10 minutach łódź porzucono. Aby nie pozostał ani jeden świadek „bohaterskiego" czynu japońskiej marynarki wojennej, okręt podwodny „I 37" staranował łódź poważnie ją uszkadzając.
Marynarz przeleżał na dnie lodzi całą noc i następny ranek bojąc się powrotu Japończyków, kiedy przekonał się, że odpłynęli definitywnie, podniósł żagiel i usiłował płynąc Nie była to sprawa łatwa, ponieważ łódź odniosła tak poważne uszkodzenia, że z trudem utrzymywała się na powierzchni morza. Wreszcie 2 marca ujrzał na horyzoncie tratwę i po kilku godzinach żeglowania udało mu się do niej dopłynąć. Następnego dnia, 3 marca około godziny trzynastej tratwę dojrzał holenderski motorowiec ,,Straat Soenda" i zabrał na pokład wyczerpaną 8-osobową załogę. Tylu bowiem marynarzy uratowało się z liczącej 56 osób obsady .,Ascota". Wkrótce wysadzono ich na ląd w Adenie.
Zatopienie Ascota" nie było pierwszym wyczynem dowódcy okrętu podwodnego I-37 komandora Nakagawy. Kilka dni wcześniej, 22 lutego 1944 roku storpedował brytyjski zbiornikowiec „British Chivalry” (7118 BRT). I tym razem ostrzelano łodzie z rozbitkami. Wziętego do niewoli kapitana zmuszono do oglądania tych wstrząsających wydarzeń. 38 ocalałych rozbitków przez ponad miesiąc błąkało się jeszcze po morzu, zanim zostali wyłowieni przez inny okręt. Tenże sam Nakagawa, 26 lutego, storpedował brytyjski motorowiec „Sutley" (5189 BRT). Wielu rozbitków zostało zastrzelonych salwami z karabinów maszynowych japońskiego okrętu podwodnego.
„Bohaterski" komandor podporucznik K. Nakagawa nie stanął po zakończeniu działań wojennych przed sądem. 19 listopada 1944 roku jego okręt został wytropiony i zatopiony przez dwa amerykańskie eskortowce, Conklin" i „McCoy Reynolds", w rejonie wysp Palau.
tagi: historia 2 wojny światowej, japoński okręt podwodny I-3,7 wojna na dalekim wschodzie,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz